W 1926 roku w Wimbledonie pojawił się Jerzy VI. Książę Yorku miał wówczas 30 lat. Wystąpił w grze podwójnej razem ze swoim byłym koniuszym Louisem Greigiem. Razem grali oni sześć lat wcześniej w deblu w zawodach RAF, jakie wygrali. W pierwszej rundzie gry podwójnej na Wimbledonie Jerzy VI, który w 1936 roku został królem Anglii i panował do swojej śmierci w 1952 roku, razem z Greigiem trafili na rodaków Herberta Ropera Barretta i Arthura Gore'a. Ci mieli odpowiednio 52 i 58 lat. "Polski" Brytyjczyk zaczął show na Wimbledonie. Choinski porzucił reprezentowanie Niemiec. "Anglicy bardzo mu pomogli" Jerzy VI wystraszył się kortu centralnego W związku z tym, że na turnieju pojawił się przedstawiciel rodu królewskiego, organizatorzy - Lawn Tennis Club - chcieli, by książę wystąpił na korcie centralnym. Ten jednak wolał zagrać na jednej z bocznych aren. W wyniku kompromisu, jak donosił "Daily Mail", Jerzy VI wraz z Louisem Greigiem pojawili się na korcie numer dwa, na którym były dość liczne trybuny. Jak ujawniono w biografii króla Jerzego autorstwa Sarah Bradford z 1991 roku, jeden z widzów wspominał: "Książę Yorku był bardzo zdenerwowany i w ogóle nie mógł grać, czasami tylko uderzając piłkę rakietą". Widząc nieporadność Jerzego VI, kibice zaczęli mruczeć. Inni doradzali mu, by przełożył rakietę do drugiej ręki, to może wówczas zacznie trafiać w piłkę. Książę wraz ze swym partnerem deblowym przegrali wyraźnie 1:6, 3:6, 2:6. Po meczu Jerzy VI przyznał sędziemu, że dla niego to był zbyt wysoki poziom spotkania, choć przecież rywalizowali ze znacznie starszymi rywalami. Nigdy więcej nie zagrał publicznie w tenisa Ten występ sprawił, że ówczesny książę Yorku, a później król Anglii, jest jedynym członkiem rodziny królewskiej, który kiedykolwiek brał udział w najstarszym i najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym na świecie. Jego żona, królowa matka Elżbieta, która zaledwie dwa miesiące wcześniej urodziła królową Elżbietę, również oglądała mecz syna z trybun. To, co spotkało wówczas Jerzego VI, było dla niego taką traumą, że nigdy później nie zagrał w tenisa publicznie. Za to odwiedzał korty Wimbledonu. Już jako król i wręczał nawet nagrody zwycięzcom. Kibice są wściekli, posypały się gromy. W tle mecz Igi Świątek na Wimbledonie. "Żałosne"