25-letnia Badosa ma na koncie już spore sukcesy, lecz jej karierę regularnie torpedują problemy zdrowotne. W tym sezonie sprawiły one, że nie wzięła udziału m.in. w Australian Open i Rolandzie Garrosie. Także i bezpośrednio przed Wimbledonem trwała walka z czasem - ostatnim występem Hiszpanki były zmagania w Madrycie, w połowie maja. Dotarła tam do półfinału, w którym uznać musiała wyższość Jeleny Ostapenko. Pierwszy mecz Badosy na kortach w Londynie był względnie bezproblemową przeprawą. Pokonała ona Alison Riske-Amritraj 6:3, 6:3. Już na kolejnym szczeblu zmagań poprzeczka wędrowała jednak zdecydowanie w górę. W drugiej rundzie czekała bowiem Marta Kostiuk. 21-latka, która ma na koncie m.in. triumf w juniorskim Australian Open (2017) powoli przebija się do światowej czołówki, a wielki krok ku temu zrobiła, odprawiając na start zmagań w Wimbledonie Marię Sakkari. Po szalonym meczu pokonała ją 0:6, 7:5, 6:2. Koszmar Pauli Badosy w Wimbledonie. Z żalu ocierała łzy Już pierwszy set piątkowego pojedynku pokazał, że Hiszpankę czekać będzie bardzo ciężka przeprawa. Kostiuk szybko zyskała przewagę przełamania (1:0) i choć Badosa odrobiła straty, starcie szybko stało się jednostronne. Pierwsza jego odsłona trwała ledwie 28 minut i to mimo faktu, że Ukrainka nie wykorzystała przy stanie 5:1 dwóch piłek setowych. Czytaj także: Anglicy "chcą podkupić" Igę Świątek, nasze dobro narodowe. Victor Archutowski: "Mówią, że to jest fenomen" Druga partia zakończyła się... nim się na dobre zaczęła. Bardziej utytułowana z dwójki zawodniczek przegrała pierwszego gema, po czym zmuszona była zrezygnować z dalszej gry. Powodem takiego kroku były problemy z plecami. Z żalu ocierała łzy, bo organizm kolejny raz nie pozwolił jej na pokazanie pełni możliwości. W trzeciej rundzie zameldowała się zatem Kostiuk, która w Wimbledonie nigdy dotąd nie zaszła tak daleko.