Świątek powtarza wynik z 2021 roku. Jak dwa lata temu jest już w czwartej rundzie Wimbledonu. W trzecim swoim tegorocznym występie na londyńskich kortach potwierdziła, że dobrze się tu czuje, choć w odróżnieniu od dwóch poprzednich spotkań z Chinką Zhu Lin i Hiszpanką Sarą Sorribes Tormo już tak łatwo nie poszło, ale za to mecz stał na dużo wyższym poziomie. Od stanu 2:2 Świątek nie przegrywa gema Początek mógł nieco zdziwić. Polka przegrywała 0:1 i aż trzykrotnie broniła się przed utratą kolejnego gema i swojego serwisu. Bez zbędnego niepokoju wyrównała. Ostatni punkt zdobyła dzięki zagraniu asa serwisowego. W kolejnych dwóch gemach bBło trochę przepychanek i chaosu z obu stron. Tenisistki wzajemnie przełamały swój serwis. Mocno przeszkadzał im światłocień na Korcie Centralnym. Martić potrafiła zaskoczyć liderką rankingu przede wszystkim dobrą odpowiedzią na serwis i solidną grą przy siatce. Polka szybko wyciągała wnioski. Znalazła środki, by się przeciwstawić Chorwatce. Też chodziła do siatki, "mijała" Martić, coraz lepiej serwowała. Od stanu 2:2 raszynianka nie przegrała gema. Lepiej grała przy serwisie Martić niż własnym. Straciła wtedy tylko jeden punkt. Zakończyła set po 40 minutach. Niespodziewane kłopoty w końcówce drugiego seta W kolejnym Martić zmusiła Polkę do bardziej wytężonej pracy i zachowania koncentracji. Nie odpuszczała do końca meczu, choć w pewnym momencie wydawało się, że pójdzie dużo łatwiej. Do wyniku 3:3 nie było żadnego przełamania. Chorwatka broniła się przed nim w pierwszym i trzecim gemie, ale miała szansę na dokonanie tego w czwartym. W siódmym Świątek weszła na wyższe obroty. Grała mocno z returnu, a jeżeli dochodziło do wymian przyśpieszała. Martić była w odwrocie Przegrała tego gema do 0. Było 4:3 dla Polki, a potem 5:3. Wydawało się, że Świątek znalazła się już na drodze do zwycięstwa, a Martić nie była w stanie nic zrobić. Wyglądała na bezradną i pogodzoną z losem zawodniczkę. Od wyniku 3:3 w kolejnych dwóch gemach nie wygrała przecież punktu. Ale potem obroniła piłkę meczową przy własnym podaniu i pozostała w meczu. Świątek serwowała by wygrać. Zupełnie niespodziewanie, po wielu własnych błędach, przegrała do 0. Było 5:5. Zrobiło się nerwowo. Polka natychmiast odrobiła tę stratę. W 12. gemie wykorzystała trzecią piłkę meczową. Iga Świątek - Belinda Bencić o ćwierćfinał O ćwierćfinał Wimbledonu Świątek powalczy w niedzielę z Belindą Bencić (14. WTA). Szwajcarka słowackiego pochodzenia pokonała bez problemów Magdę Linette. To niewdzięczna rywalka, potrafi grać na kortach trawiastych. W ubiegłym roku była w finale w Berlinie, w 2015 roku wygrała w Eastbourne, dwukrotnie dochodziła do czwartej rundy Wimbledonu. Nie będzie polskiego hitu na Wimbledonie. Magda Linette przegrała w trzeciej rundzie Ale liderka rankingu, która największy sukces na trawie odniosła pięć lat temu, wygrywając juniorski Wimbledon, zaprzyjaźniła się w tym roku z nawierzchnią trawiastą. Świątek w trzech meczach nie przegrała seta, świetnie się porusza, jest dynamiczna, pewna siebie, doskonale czuje piłkę. Ma wiele argumentów, by kontynuować swoją przygodę na Wimbledonie również po meczu z Bencić. Olgierd Kwiatkowski III runda turnieju singla pań Wimbledonu Iga Świątek (Polska, 1) - Petra Martić (Chorwacja, 30) 6:2, 7:5.