"Switolina dedykuje swoje niespodziewane zwycięstwo ukraińskim żołnierzom" - tak dziennikarz Rick Broadbent zatytułował swój materiał w "The Times". Warto także dodać, że "zajawka" tego materiału pojawia się na ostatniej stronie, z dużym, pionowym zdjęciem Switoliny, również tytułem ("Mama to słowo dla Switoliny") oraz jednozdaniowym wstępniakiem: "Dziewięć miesięcy po narodzinach syna Elina pokonała w ćwierćfinale Wimbledonu rozstawioną z numerem jeden Igę Świątek". "Skrzący się dramat na korcie". Anglicy po porażce Igi Świątek z Eliną Switoliną W treści właściwego materiału dziennikarz bardzo wyraźnie wybił temat wojny. Między innymi z tego powodu, że na korcie spotkały się zawodniczki, którym te wydarzenia są bardzo bliskie. Urodzonej w Odessie tenisistce z oczywistego powodu, z kolei gesty Polki, choćby ten obecny na korcie niemal od początku inwazji zbrojnej, już dawno zostały zauważone na świecie. Przebieg meczu, w którym Ukrainka po raz drugi w karierze awansowała do najlepszej czwórki Wimbledonu, niecałe dziewięć miesięcy po porodzie i prawie 17 miesięcy po inwazji Rosji na jej ojczyznę, dziennikarz "The Times" nazwał "skrzącym się dramatem". "28-latka, startująca tu z dziką kartą, wychwalała swoją przeciwniczkę i przyjaciółkę, a następnie wyjaśniła, że robi to dla innych oraz dla pozostałych matek". W sprawozdaniu przypomniano także słowa skierowane przez Switolinę wobec ukraińskich żołnierzy, które Interia już przekazywała z konferencji prasowej. "Ukraiński skarb" dwa kroki od przejścia do historii. Dołączy do Evonne Goolagong Cawley? "The Times" zwraca uwagę, że pogromczyni Polki jest dwa kroki od historycznego osiągnięcia. Otóż ma szansę dołączyć do wielkiej mistrzyni Wimbledonu z 1980 roku, Evonne Goolagong Cawley. Jeśli wygra w finale, zostanie obok swojej wielkiej poprzedniczki drugą tenisistką-matką od pierwszej wojny światowej, która wygra na londyńskiej trawie. "The Times" zwraca też uwagę na inne, spektakularne osiągnięcie Switoliny. To samo, w kolorowym kółeczku, wybija "Daily Mail", grając dużą cyfrą "3". Chodzi o to, że 28-latka jest dopiero trzecią zawodniczką w erze open, która w czasie jednego wielkoszlemowego turnieju wyeliminowała aż cztery byłe wielkoszlemowe mistrzynie. Rzeczony "Daily Mail" w tytule z najwyższym uznaniem tytułuje Elinę zwrotem: "ukraiński skarb". Piórem Mike’a Dicksona powstała korespondencja, w której czytamy, że Switolina "desperacko chce wygrać Wimbledon dla swojego walczącego narodu i dzielą ją od tego już tylko dwa mecze po tym, jak wywołała ogromne poruszenie na korcie centralnym". "Switolina znokautowała numer jeden światowego tenisa, Igę Świątek" To tylko wstęp do słów ciężkiego kalibru, opisujących to, co we wtorkowe popołudnie wydarzyło się w pierwszym spotkaniu dnia na najważniejszej arenie wimbledońskiego kompleksu. - Jako ostatnia reprezentantka Ukrainy w turnieju znokautowała numer jeden światowego tenisa, Igę Świątek. I zadedykowała zwycięstwo tym, którzy pozostają w ojczyźnie. "Cieszę się, że mogę wnieść trochę szczęścia do ich życia"- dodano. Mocno akcentowany jest także fakt, co może się wydarzyć, jeśli w półfinale Switolina poradzi sobie z Marketą Vondrousovą. Wtedy istnieje prawdopodobieństwo, że w finale stoczy ukraińsko-białoruski pojedynek z Aryną Sabalenką. Switolina - Sabalenka w finale? "Rywalka z kraju, który jest sojusznikiem Rosji" "W finale może zmierzyć się z zawodniczką z kraju, który jest sojusznikiem Rosji". I tu od razu cytowana jest Switolina, która potwierdza, że gra przeciwko zawodniczkom z tych państw "to dla mnie zawsze wielka motywacja, a także wielka odpowiedzialność" - dodała Switolina. W cedzenie słów nie bawi się "The Sun", który w krzykliwym nagłówku ogłasza sensacyjne rozstrzygnięcie. "Ukraiński as oszołomił światową numer jeden" - napisano. Bulwarówka w swoim stylu, jak to ma w zwyczaju, od razu mocno zagrała słowami, jakie padły jeszcze na korcie, gdy Switolina bardzo szczerze, przy oklaskach od publiczności, wypaliła, jak zamierza uczcić zwycięstwo nad Świątek. - Teraz wypiję piwo - ogłosiła. Anglicy takiej szansy nie przepuścili i w podtytule czytamy: "Potrzebuję piwa!". "Przyjazna rywalizacja", ale poziom niższy od starcia Switoliny z Azarenką W sprawozdaniu dziennikarz zwrócił uwagę, że pod względem poziomu sportowego, to nie był spektakl, który kibice zapamiętają na długo. "Poniedziałkowe zwycięstwo nad Białorusinką Wiktorią Azarenką miało wyższy poziom tenisa i i budziło kontrowersje - czytamy, a rywalizację Świątek ze Switoliną dla kontrastu nazwano "przyjazną rywalizacją". Nawiązując do spotkania przyjaciółek gazeta przypomniała, że niecały rok temu Switolina, wtedy jeszcze w zaawansowanej ciąży, była sędzią w Polsce podczas charytatywnego wydarzenia "Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy". "Światowa numer jeden kontynuuje to małe i duże wsparcie dla Ukrainy" - podkreślił "The Sun". Bardzo poczytnej bulwarówce nie umknął także na widowni słynny angielski dziennikarz, Jeremy Clarkson. Obiektyw reportera Interii także namierzył siedzącego niedaleko speca od motoryzacji, ale "The Sun" uchwycił go dodatkowo w niefortunnym dla 63-latka momencie. I oczywiście kadr, z podpierającym twarz dłońmi gwiazdorem, jakby z przymkniętymi oczami, został bezwzględnie wykorzystany. "Wielkie chrapanie... Gwiazda telewizji Jeremy Clarkson wydaje się przysypiać podczas starcia na korcie centralnym". Artur Gac, Wimbledon