W niedzielne popołudnie Elina Switolina po raz kolejny dała popis swoich sportowych umiejętności. Po trzysetowej batalii zakończonej super tie-breakiem pokonała Wiktorię Azarenkę i awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu, w którym zmierzy się z Igą Świątek. Po ostatniej wymianie wydarzyło się coś, o czym mówi się do teraz - Białorusinka nie podeszła do siatki, bo wiedziała, że Ukrainka nie poda jej ręki. Skierowała w jej stronę gest pożegnania. Została za to wygwizdana przez część publiczności. Po spotkaniu do sprawy odniosła się sama ukraińska tenisistka, która przyznała, że na takie coś powinny zareagować władze. Sytuacje z gwizdami na tenisistki nie są bowiem czymś normalnym w tej dyscyplinie. Nocny komunikat WTA Do apelu Switoliny odniosły się władze WTA, które wydały w tej sprawie specjalne oświadczenie. Zostało ono opublikowane w mediach społecznościowych w nocy polskiego czasu. "Po niefortunnych okolicznościach i nieporozumieniach w niedzielnym meczu (oraz w innych meczach w ciągu ostatnich kilku tygodni), WTA pragnie wyjaśnić kwestię pomeczowych uścisków dłoni. Ze względu na trwającą naganną wojnę, WTA szanuje stanowisko ukraińskich sportowców, którzy rezygnują z tradycji uścisku dłoni przeciwników z Rosji i Białorusi po zakończeniu meczu, ponieważ jest to osobista decyzja. Mamy jednych z najlepszych fanów na świecie, jesteśmy wdzięczni za ich pasję i poświęcenie, a także dziękujemy im za zrozumienie i szacunek dla sportowców" - czytamy w komunikacie WTA. Tego tematu nie zabrakło też na spotkaniu mediów z Azarenką. 33-latka nieco zaskoczyła i odwróciła role, sama zadając pytanie dziennikarzowi. Poniżej przedstawiamy zapis tego fragmentu konferencji. Azarenka: A ty co o tym sądzisz?Dziennikarz: Proszę?Azarenka: Co myślisz o zachowaniu publiczności na zakończeniu meczu? Jakie jest twoje zdanie?Dziennikarz: Uważam, że to było bardzo niesprawiedliwe.Azarenka: Myślę, że się co do tego zgadzamy. Wiktoria Azarenka wygwizdana. Jej reakcja zaskoczyła wszystkich Władze Wimbledonu zignorowały apel zawodniczek. "To nie w naszym interesie" Azarenka zasugerowała zresztą, że część fanów było zwyczajnie pod wpływem alkoholu, stąd takie a nie inne zachowanie. Białorusinka była wyraźnie zniesmaczona tym wszystkim, bo należy pamiętać, że ona akurat należy do grona tych zawodniczek, które od początku jawnie sprzeciwiają się wojnie na Ukrainie. Do sprawy odniosła się także Sally Bolton, szefowa All England Tennis Club, czyli organizatorów Wimbledonu. Wprost przyznała, że wydawanie oświadczeń czy sugerowanie kibicom czegokolwiek zwyczajnie nie leży w interesie organizacji. "Historycznie w tenisie decyzja o tym, jak zawodnik zareaguje na koniec meczu, jest całkowicie w jego personalnej gestii i myślę, że tak naprawdę nie chcemy zaczynać narzucania tego, co powinno się wydarzyć" - powiedziała Bolton cytowana przez "Dailly Mail". Władze Wimbledonu zignorowały więc apele tenisistek i nie zamierzają wydawać żadnych komunikatów w tej sprawie. W turnieju zostały jeszcze Aryna Sabalenka i wspomniana Switolina, ale są raczej niewielkie szanse, że obie dojdą do finału, bo tylko tam mogłyby się spotkać. A to oznacza, że raczej nie dojdzie do powtórki.