Z perspektywy polskiego kibica otwarcie Wimbledonu nie mogło potoczyć się lepiej. Swoje mecze wygrali bowiem Hubert Hurkacz, Magda Linette i Iga Świątek i w komplecie zameldowali się w drugiej rundzie. Cały czas możliwy jest więc polski mecz w 4. rundzie turnieju, bo drabkinka ułożyła się tak, że właśnie na tym etapie trafić na siebie mogą Linette i Świątek. Pierwsze dni turnieju zawsze wiążą się też z największą intensywnością, bo każdy z kortów słynnego kompleksu żyje wtedy w zasadzie przez cały dzień. Tym razem jednak fani napotkali sporo problemów. Wimbledon 2023. Kłopoty organizatorów już pierwszego dnia Wszystko ze względu na podejmowane przez nich działanie mające na celu zminimalizowanie ryzyka na atak ze strony aktywistów klimatycznych z grupy Just Stop Oil. W ostatnich miesiącach przerywali oni kilka dużych wydarzeń sportowych w Wielkiej Brytanii i wiele wskazywało na to, że Wimbledon może być kolejnym celem. Dziennikarzom "Guardiana" udało się zresztą dotrzeć do jednego z przedstawicieli grupy, który jasno powiedział, że jest wielu chętnych do podjęciac się takowych działań. Władze turnieju przekazały z kolei zawodnikom specjalne instrukcje, jak zachować się w takiej sytuacji. Pogromczyni Igi Świątek "punktuje" Polkę. Mówi wprost: "Ktoś musiał to zrobić" Aby zminimalizować ryzyko organizatorzy zdecydowali się na zaostrzenie kontroli bezpieczeństwa przed wpuszczeniem kibiców na teren turnieju. Dokładnie przeszukiwane są wszystkie torby, również kontrola osobista jest bardziej szczegółowa. Udostępniona została także lista przedmiotów bezwzględnie zakazanych, na której znajdują się np. wszelakie proszki (ma to związek z charakterystycznym dla aktywistów rozsypywaniem kolorowego proszku na terenie danych zawodów), klej, łańcuchy, kłódki czy "trytytki". Łącznie lista obejmuje 19 przedmiotów. Wszystko oczywiście pochłania zdecydowanie więcej czasu niż miało to miejsce w latach poprzednich, co sprawia, że tworza się ogromne kolejki, a niektórzy musieli w nich przebywać nawet do 10 godzin. Wpadki przydarzały się także już na terenie samego turnieju. Swoje w tym temacie dołożyła pogody, bo opady deszczu zmusiły do przerwania kilku spotkań. Nie powinno to jednak dotyczyć Kortu Centralnego, który wyposażony jest w dach. Deszcz rozpadał się przy okazji meczu Novaka Djokovica z Pedro Cachinem, a organizatorom dostało się za zbyt wolne zamykanie dachu, przez co kort zdążył porządnie zmoknąć. To spowodowało długą przerwę w grze, w odróżnieniu od kortu numer 1, gdzie błyskawicznie zareagowano kładąc specjalne maty chroniące trawę. Przy takim rozwoju wydarzeń zdecydowano się na nieco desperacki krok, polegający na "ręcznym" osuszeniu kortu. Małą szpilkę organizatorom wbił poniekąd Djoković, który żartobliwie chodził po korcie z własnym ręcznikiem, by w taki sposób pomóc w doprowadzeniu go do używalności. Spotkało się to z pozytywnym odbiorem publiczności, która najgłośniejszy aplauz zapewniła ekipie z dmuchawami do liści, a jej pojawienie się przyspieszyło zdecydowanie cały proces. Kompletne zdziwienie na Wimbledonie. Wszystko z powodu jednego zawodnika Specjaliści od ludzkich zachowań będą kontrolować publiczność Wimbledonu Organizatorzy wystosowali już przeprosiny za wszystkie niedociągnięcia, argumentując wydłużony czas oczekiwania właśnie procedurami bezpieczeństwa. Jednocześnie podziękowali kibicom za cierpliwość i wyrozumiałość. Sally Bolton, dyrektor naczelna All England Lawn Tennis Club, zapowiedziała, że turniej korzysta z pomocy specjalistów od wykrywania podejrzanych zachowań, by ochronić turniej przed niechcianymi atakami.