Mirra Andriejewa z przytupem wkroczyła w świat kobiecego tenisa. Nastolatka z Rosji w tym roku była finalistką juniorskiego Australian Open, a później dopisała na swoje konto udane występy w turniejach wielkoszlemowych. W Roland Garrosie dotarła do trzeciej rundy rozgrywek, natomiast na Wimbledonie w ⅛ finału. 16-latka została zatrzymana przez Amerykankę Madison Keys, z którą przegrała 6:3, 6:7 (4:7), 2:6. Choć kariera zawodniczki nabiera tempa, ona sama nie czuje się jeszcze gwiazdą. Na jednej z konferencji prasowych w Londynie, Andriejewa została zapytana o sportowego idola i szczerze wyznała, że unika konfrontacji ze znanymi tenisistami. "Spotkałam na Wimbledonie Andy'ego Murraya. Ale jestem zbyt nieśmiała, by z nim rozmawiać. Kiedy go widzę, staram się bardzo szybko opuścić obiekt, aby z nim nie rozmawiać, ponieważ jestem bardzo nieśmiała" - przyznała sportsmenka. Po sieci krąży wypowiedź matki Igi Świątek. Nie owijała w bawełnę. "Kontakt mocno ograniczony"c Słynna tenisistka tonie w zachwytach nad Rosjanką. Jej nią oczarowana Martina Hingis dobrze wie, co to znaczy radzić sobie z dużą presją. Była liderka w przeszłości pięciokrotnie triumfowała w wielkoszlemowych turniejach, natomiast teraz z zachwytem w oczach patrzy na 16-latkę, która rywalizuje z najlepszymi tenisistkami z kobiecego touru. Rosjanka dała się poznać kibicom tenisa również z innej strony. O swoim ostatnim meczu na Wimbledonie chciałaby jednak szybko zapomnieć. Zawodniczka została bowiem ukarana przez sędziego za niesportowe zachowanie (rzuciła rakietą po jednej z przegranych wymian). Dodatkowo Andriejewa po zakończonym spotkaniu nie podała ręki arbitrowi, czym wywołała w mediach poruszenie. Jak się okazuje, tenisistka za incydent na korcie otrzymała karę grzywny w wysokości 8 tysięcy euro. Przegrana Świątek to dopiero wstęp. Niebywałe, co może zrobić Switolina