W środę późnym wieczorem na kort wyszła dość niespodziewanie Czeszka Petra Kvitova. 33-latka, dwukrotna triumfatorka Wimbledonu (2011, 2014) uważna jest w tym roku za czarnego konia tej imprezy, w której jest rozstawiona z numerem 9. W tym roku wygrała dwa turnieje, w tym ten w Berlinie, rozgrywany na trawie. Kvtiova nie ukrywała - w rozmowie z iDnes.Sport - irytacji sytuacją, jaka zapanowała na Wimbledonie. Kompletnie nie rozumie organizatorów, którzy już puszczają mecze drugiej rundy, choć nie zakończona została jeszcze pierwsza. Problem na Wimbledonie? Nie dla Igi Świątek. Polka nic sobie z tego nie robi Była triumfatorka Wimbledonu krytykuje organizatorów Sama na swoje pierwsze spotkanie w tegorocznym Wimbledonie musiała czekać dwa dni i została na nie wezwana późnym wieczorem, choć tak naprawdę szykowała się już na batalię kolejnego dnia. - To jest przygnębiające, kiedy tak długo czekasz na rozpoczęcie turnieju. Wiem, że takie rzeczy zdarzają się na Wimbledonie, ale to jest szalenie irytujące - przyznała Kvitova, która w meczu pierwszej rundy pokonała Włoszkę Jasminę Paolini 6:4, 6:7 (5-7), 6:1. Czeszka przyznała, że starała się zachowywać spokój. Czekając na swój mecz, spała w szatni. Kiedy dostała telefon, że jest szansa na jej występ, nagle - jak sama powiedziała - wszystko nabrało rozpędu. Wciąż nie odbyło się wiele spotkań pierwszej rundy, tymczasem Iga Świątek i Daria Kasatkina są już w trzeciej rundzie. Niesamowity wyczyn Igi Świątek na korcie. Wielka Rosjanka "złapana". Tego nie było od 15 lat!