Aryna Sabalenka w ostatnim czasie nie cieszy się sympatią kibiców tenisa. Wiceliderka rankingu WTA, choć na zagranicznych kortach radzi sobie w tym sezonie rewelacyjnie, to konferencje prasowe z jej udziałem pozostawiają niekiedy wiele do życzenia. Temat wojny w Ukrainie i napiętych stosunków między naszymi wschodnimi sąsiadami a tenisistami z Białorusi i Rosji wrócił podczas rozgrywek w Roland Garros. Wówczas w centrum zainteresowania mediów była wspomniana Sabalenka, która po wygranym meczu z Iryną Szymanowicz 7:5, 6:2 wdała się w poważną dyskusję z dziennikarką. Kobieta zarzuciła jej, że nie zabiera publicznie głosu w sprawach politycznych. "O sytuacji wojennej mówiłem wiele razy. Nikt na tym świecie, rosyjscy czy białoruscy sportowcy, nie popiera wojny. Nikt. Jak możemy ją popierać? Nikt, normalni ludzie nigdy jej nie poprą. Dlaczego musimy głośno mówić takie rzeczy" - wyznała rywalka Igi Świątek. Zwyciężczyni tegorocznego Australian Open tłumacząc się swoim bezpieczeństwem przestała uczęszczać na kolejne konferencje prasowe, czym wywołała lawinę krytyki. W końcu jednak Aryna chcąc ratować swój wizerunek, zabrała publicznie głos i oznajmiła, że obecnie nie popiera prezydenta swojego kraju. Czołowa tenisistka musi jednak liczyć się z tym, że o jej wcześniejszych słowach i wymownym milczeniu, ludzie tak szybko nie zapomną. Ukraińska tenisistka otwarcie. Tak jest traktowana w Anglii. Oto cała prawda Eliny Switoliny Aryna Sabalenka w ogniu krytyki. Ukraińcy nie mają dla niej krzty litości Białorusinka przed rozpoczęciem zmagań na Wimbledonie przekazała mediom, że nie chce, by przydarzyła jej się podoba sytuacja, co w Roland Garrosie i ogłosiła, że nie zamierza odpowiadać na pytania dotyczące wojny. Zachowanie 25-latki nie uszło uwadzę byłemu tenisiście. Serhij Stachowski w rozmowie z "The Guardian" w mocnych słowach odniósł się do wiceliderki WTA. Deklaracja Białorusinki odnośnie jej niechęci do wypowiada się o sytuacji politycznej jest szeroko komentowana w Ukrainie. Dziennikarze nie zostawili na 25-latce suchej nitki, a jej wypowiedź określono jako "skandaliczną" i "bezczelną". "Jej lęk przed pytaniem o wojnę w Ukrainie trwa już od turnieju w Paryżu. Aryna w żadnym stopniu nie czuje się winna, że z terytorium jej kraju lecą pociski, które zabijają Ukraińców. To zawstydzające" - napisał "sport24.ua". Fatalne wieści z Wimbledonu. Organizatorzy mają kolejne problemy