Białorusinka jest w tym sezonie równorzędną rywalką dla Igi Świątek, a w tym roku w bezpośrednich meczach dwie czołowe tenisistki rankingu WTA mają bilans remisowy. W kwietniu w finale turnieju w Stuttgarcie w dwóch setach wygrała Polka, a dwa tygodnie później w Madrycie Sabalenka się zrewanżowała, wygrywając 2:1. Wszyscy ostrzyli sobie zęby na kolejny pojedynek w trakcie Roland Garros, gdzie mogło do niego dojść w wielkim finale, ale w półfinale ogromną sensację sprawiła Karolina Muchova. Czeszka w decydującym secie przegrywała ze światową dwójką już 2:5 i 30:40, by ostatecznie wygrać go 7:5 i w finale zapewnić ciężką przeprawę również dla Świątek. Hubert Hurkacz wprost przed Wimbledonem. Chciałby uniknąć powtórki. "To było ciężkie" Wimbledon 2023. Aryna Sabalenka z konkretną deklaracją na temat wojny Sabalenka w trakcie paryskiego turnieju mierzyła się nie tylko z rywalkami, ale także z naciskiem części mediów, które chciały od niej zdecydowanego stanowiska w sprawie wojny toczącej się od ponad roku na terenach Ukrainy. Poruszany był także temat jej relacji z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Do tego dochodziły też spięcia bezpośrednio z zawodniczkami, tak jak miało to miejsce w przypadku spotkań z Martą Kostiuk czy Eliną Switoliną, które nie podały jej ręki po ich zakończeniu. Na konferencjach prasowych Sabalenka była zalewana pytaniami w temacie wojny, aż w pewnym momencie nie wytrzymała i dwukrotnie opuściła spotkanie z mediami, argumentując, że "nie czuła się bezpieczna". Na rękę w tej sytuacji poszli jej organizatorzy, którzy najpierw przystali na jej opuszczanie konferencji, a potem pomogli w zorganizowaniu specjalnego spotkania z dziennikarzami, których zaakceptowała tenisistka. Wimbledon zagrożony atakiem. Władze przygotowały specjalną instrukcję dla Świątek i reszty gwiazd Pod naciskiem przyznała w końcu, że nie popiera działań wojennych, więc jednocześnie nie popiera także działań Łukaszenki. W zeszłym roku na Wimbledonie zabrakło zawodników i zawodniczek z Rosji i Białorusi, bo organizatorzy podjęli decyzję o ich wykluczeniu, mimo presji ze strony ATP i WTA. W tym roku banicja została cofnięta, ale objęci nią muszą podpisać deklarację o neutralności wobec działań wojennych, do tego muszą także udowodnić, że nie są wspierani przez osoby powiązane z rządem ani nie otrzymują gratyfikacji finansowych od firm objętych sankcjami wojennymi. Sama Sabalenka już na pierwszej konferencji prasowej zdecydowała się na konkretną deklarację. Wprost przyznała, że nie ma zamiaru odpowiadać na pytania związane z wojną, a chętni do ich zadawania powinni udać się bezpośrednio do władz WTA. Świątek "pozamiatała" konkurencję. Sabalenka może być mocno niezadowolona W dalszej części konferencji Białorusinka została zapytana także o to, jakiej reakcji publiki względem swojej osoby spodziewa się w trakcie meczów. Jej odpowiedź byla dosyć niejednoznaczna. "Nie mam żadnych oczekiwań. Mam tylko nadzieję, że będą mnie wspierać podobnie jak to miało miejsce w poprzednich latach. Oby. Tak to widzę" - przyznała. Sabalenka w pierwszej rundzie Wimbledonu zagra z Węgierką Panną Udvardy, sklasyfikowaną na 82. pozycji w rankingu WTA. Mecz zaplanowany jest na wtorek 4 lipca.