Mirra Andriejewa skorzystała na pechu swojej słynnej rywalki, ale wcześniej grała tak, że ręce same składały się do oklasków. W efekcie pierwszego seta wygrała 6:3, a w drugim zmierzała po bardzo efektowne zwycięstwo. Krejcikova miała jednak podwójnego rywala w tym spotkaniu, bo nie dość, że 16-latka była bardzo dobrze dysponowana, to Czeszka zmagała się z problemami zdrowotnymi. W końcu nie dała rady dłużej walczyć i zdecydowała się poddać spotkanie. Różne oblicza sensacyjnej nastolatki z Rosji Na spotkaniu z dziennikarzami Andriejewa pokazała różne oblicza. Właściwie to potwierdziła, że młody wiek ma swoje prawa, dlatego można było znaleźć sporą różnicę w podejściu choćby do dwóch kwestii. Najpierw potwierdziła, że zdołała już poznać swojego idola, Andy'ego Murraya, ale - no właśnie - i tutaj wprost wyraziła okazała swoje zawstydzenie. - Owszem, spotkałam Andy'ego Murraya. Ale jestem zbyt nieśmiała, żeby z nim rozmawiać. Kiedy go widzę, staram się jak najszybciej opuścić obiekt, żeby z nim nie rozmawiać, ponieważ jestem bardzo nieśmiała - stwierdziła, a przy tym szeroko się uśmiechnęła. Z kolei sporą pewność siebie i świadomość reprezentowanego poziomu zaprezentowała, gdy została zapytana o sytuację, gdyby awansowała do najlepszej szesnastki turnieju singlistek. A to już mogłoby oznaczać, że na pewnym etapie byłaby pretendentką do występu na arenie marzeń, czyli korcie centralnym. Dopytana, czy byłoby to dla niej spełnienie marzeń, a może by ją przerażał występ na wielotysięczniku przed wielką publicznością, odparła: - Powiedziałabym, że wcześniej zdecydowanie bałabym się grać na korcie centralnym. Ale teraz chcę grać na korcie z trybunami. Jeśli może osoby decydujące zobaczą tę konferencję prasową, to od razu powiem, że chcę grać na korcie z trybunami. Przynajmniej na korcie numer trzy, byłabym bardzo szczęśliwa - powiedziała, dodając że już miała okazję zobaczyć od środka najbardziej prestiżowy obiekt Wimbledonu. Rywalka zupełnie zaskoczyła Linette. Heroiczny bój Polki "Owszem, śledzą mnie" Innym, ciekawym tematem, była obecność kamer platformy Netflix, która zbiera obszerny materiał filmowy do swojej nowej produkcji. Takie "towarzystwo" może denerwować, a przynajmniej deprymować, tym bardziej gdy ma się ledwie 16 lat. - Owszem, śledzą mnie. Chyba gdzieś tutaj są, ale to mega mili ludzie. Jak na razie nie zauważyłam z ich strony nic złego. Są naprawdę mili. Jeśli danego dnia nie chcę, by coś zostało sfilmowane, to fajnie do tego podchodzą. Na przykład wczoraj byłam bardzo zdenerwowana. Na rozgrzewce czułam się trochę nieswojo, trochę zestresowana, więc powiedzieliśmy im, że może to nie jest dobry moment na to. I na naszą prośbę wyszli, dając mi trochę swobody. Wcześniej nie czułam się tak komfortowo, ale teraz nawet mi się to podoba - obszernie wyjaśniła Mirra Andriejewa. Artur Gac, Wimbledon