Ależ to był mecz. Trudno uwierzyć, że kończył ten turniej. Finaliści mieli za sobą sześć meczów, dwa tygodnie zmagań w potwornym upale, a musieli uczestniczyć w tenisowym maratonie. Grali pod zamkniętym dachem, przy wysokiej wilgotności, co jeszcze zwiększało skalę fizycznej trudności tego pojedynku. To było spotkanie, w którym najważniejsze było to, który z zawodników zdobędzie więcej gemów, ale okaże się bardziej wytrzymały w tym wyniszczającym finale. Coco Gauff to zrobiła. Aryna Sabalenka na kolanach Pierwszy set Djoković wygrał jak chciał Widział o tym bardzo dobrze Djoković i znał swoje ograniczenia - ma już 36 lat, coraz częściej zdarzają się mu fizyczne kryzysy. Zaczął bardzo mocno, tak jakby chciał jak najszybciej skończyć. Przy pierwszej okazji przełamał Miedwiediewa, prowadził 2:0. To jedno przełamanie wystarczyło mu, aby wygrał seta, trwającego "zaledwie" 48 minut. Serb zwyciężył 6:3, miał szansę jednak zakończyć go wcześniej, ale w 7. gemie nie wykorzystał dwóch setboli. W kolejnym, już przy własnym serwisie, zrobił to za pierwszym razem. To, co zwracało uwagę, to akcje przy siatce wicelidera rankingu ATP (od poniedziałku będzie liderem). Wygrał ich pięć z sześciu, ale że postawił na taki styl gry - zaskakiwało. Nigdy przedtem nie prezentował takiego stylu. Poruszenie po finale US Open. Głos zabrali Barack Obama i Bill Clinton Godzina i 45 minut bitwy w drugim secie W drugim secie podobnych akcji, czasami przepięknych w stylu serv&volley Djoković miał dużo więcej. I wykazał się nie lada skutecznością. Miał 19 udanych zagrań wolejowych na 20 rozegranych. Nieraz ratowały mu skórę. Kiedy chciał jak najszybciej kończyć akcje, aby nie przedłużać gry. Bo drugi set kosztował finalistów mnóstwo sił. Trwał godzinę i 45 minut! Były gemy przeciągające się w kilkunastominutowe pojedynki. Tak działo się w siódmym i ósmym, kiedy obaj zawodnicy bronili się przed przełamaniami. Djoković miał problemy z nogami na tyle poważne, że czuł się zablokowany w czasie swojego podania. Popełnił w tym czasie dwa podwójne błędy serwisowe. Najbardziej niepokojąca chwila nastąpiła kiedy w pierwszej fazie seta upadł na kort. Nic się nie stało - wstał i grał dalej. Set zakończył się bez przełamań. Doszło do tie-breaku. Przewagę mini przełamania wywalczył Miedwiediew. Prowadził 2:0. Trwały długie wymiany, na wyniszczenie, do pierwszego błędu. Tę walkę lepiej zniósł zwycięzca 23 turniejów wielkoszlemowych. Przy pierwszej piłce setowej zmusił rywala do błędu. Chwila niepokoju i Serb na drodze do zwycięstwa Do trzeciego seta przystąpili po dwóch godzinach i 32 minutach walki. Przed jego rozpoczęciem Miedwiediew poprosił o wizytę fizjoterapeuty, który masował mu lewe ramię. Djoković poszedł na przerwę toaletową. Początek był bezbarwny i stał pod znakiem serwujących. W czwartym gemie podanie stracił Miedwiediew. Gdy wydawało się, że to decydujący moment seta i meczu Serb nie zdołał utrzymać dwugemowej przewagi i on też przegrał swoje podanie. Wściekł się. Prowadził "tylko" 3:2. Miedwiediew nie miał się z czego cieszyć. Rosjanin, którego francuski trener Gilles Cervara w ostrych słowach mobilizował do lepszej gry, oddawał przeciwnikowi wiele darmowych punktów. Ponownie nie utrzymał serwisu. Było 4:2 dla Djokovicia. Wielki serbski tenisowy mistrz nie zwykł marnować takich okazji. Spokojnie zmierzał do celu. Dziewiąty gem, przy jego serwisie, decydujący o 24. zwycięstwie w Wielkim Szlemie, nie był szczególnie nerwowy. Djoković stracił w nim dwa punkty. Po ostatniej piłce rozpoczął długą celebrację zwycięstwa. Nowy lider i współrekordzista Dla Miedwiediewa był to piąty finał. Przegrał c- zwarty. Jedyne zwycięstwo odniósł w 2021 roku, w Nowym Jorku, kiedy pokonał Djokovicia odbierając mu szansę na kalendarzowego Wielkiego Szlema. Djoković zagrał w czwartym tegorocznym finale najważniejszych turniejów cyklu ATP. Wygrał po raz trzeci. Jedynej porażki doznał z Carlosem Alcarazem po pięciosetówce na Wimbledonie. Od poniedziałku będzie nowym liderem rankingu. Ale bardziej niż o tym, że będzie ponownie numerem 1, mówić się będzie o tym, że dokonał czegoś wyjątkowego. Ma już w życiorysie 24 zwycięstwa w turniejach wielkoszlemowych. Tyle samo co Margaret Court. Ale z pewnością będzie walczył o kolejne i pobić rekord Australijki. Olgierd Kwiatkowski Finał turnieju singla mężczyzn US Open Novak Djoković (Serbia, 2) - Daniił Miedwiediew (3) 6:3, 7:6 (5), 6:3