Djoković był faworytem spotkania z Miedwiediewem, ponieważ miał lepszy bilans z tym rywalem. Wszyscy jednak przypominali sytuację sprzed dwóch lat, kiedy Serb szedł po kalendarzowego Wielkiego Szlema, a mimo to w finale US Open musiał uznać wyższość Rosjanina. Tym razem nie było niespodzianki. "Nole" wygrał 6:3, 7:6 (7-5), 6:3, zostając najstarszym zwycięzcą w Nowym Jorku w erze open tenisa, która datuje się od 1968 roku. W spotkaniach z Miedwiediewem odniósł 10. triumf przy pięciu porażkach. Tym samym zrównał się czele listy wszech czasów ze Smith-Court, która także ma na koncie 24 wygrane w turniejach wielkoszlemowych. I urodzony w Belgradzie zawodnik nie zamierza na tym poprzestać. Co za sceny na US Open. Publiczność oszalała po tym co zrobił Djoković "Zamieszam dalej próbować. Czuję się dobrze we własnym ciele. Nadal mam wsparcie ze strony mojego otoczenia, mojego zespołu, mojej rodziny" - mówił Djoković. "Imprezy wielkoszlemowe zawsze były moim największym priorytetem w sezonie. Nie gram już tyle w innych turniejach, więc staram się tak pokierować przygotowania, aby mieć szczyt formy na najważniejsze imprezy" - dodał. US Open. Ona była "tajną bronią" Djokovicia w finale Serb zdradził także, kto miał duży wpływ na jego postawę w spotkaniu z Miedwiediewem. "Po ostatnim punkcie poczułem ulgę. Potem chciałem szybko podejść do siatki, żeby podać dłoń i wymienić uwagi z rywalem, a następnie przytulić córkę. Siedziała w pierwszym rzędzie" - stwierdził "Nole". Koniec dominacji Igi Świątek, to właśnie się stało. Dwie zmiany na podium rankingu 36-latek w tym roku wygrał trzy z czterech turniejów wielkoszlemowych. Taki wynik osiągnął już po raz czwarty w karierze, wyprzedzając Szwajcara Rogera Federera, który takiej sztuki dokonał trzykrotnie. Serb w poniedziałek został też ponownie nowym numerem jeden męskiego tenisa na świecie, rozpoczynając 390. tydzień w roli lidera rankingu ATP, co jest oczywiście rekordem. Wyprzedził Carlosa Alcaraza. Hiszpan jest jedynym zawodnikiem, który wygrał z Djokoviciem w tym roku w turnieju wielkoszlemowym, a było to w Wimbledonie.