Djoković po raz kolejny dokonał niesamowitej rzeczy. Wygrywając imprezę wielkoszlemową po raz 24. dogonił rekordzistkę wszech czasów Australijkę Margaret Smith-Court. Serb także po raz czwarty w karierze triumfował w trzech turniejach wielkoszlemowych w roku. Pobił tym samym osiągnięcie Szwajcara Rogera Federera, który miał tylko trzy takie serie. "Nole" po raz czwarty okazał się też najlepszy w Nowym Jorku i w tym roku zrewanżował się Daniiłowi Miedwiediewowi. Przed dwoma laty Rosjanin pokonał bowiem Djokovicia, gdy wydawało się, ze ten zdobędzie kalendarzowy Wielki Szlem, wcześniej wygrywając w Australian Open, Rolandzie Garrosie i Wimbledonie. Wyrównał absolutny rekord. Novak Djoković mistrzem US Open Być może jednak Serbowi ta sztuka jeszcze się uda, ponieważ nie zamierza kończyć kariery. "Zamieszam dalej próbować. Czuję się dobrze we własnym ciele. Nadal mam wsparcie ze strony mojego otoczenia, mojego zespołu, mojej rodziny" - mówił Djoković. Tenis. Novak Djoković stawia na turnieje wielkoszlemowe "Imprezy wielkoszlemowe zawsze były moim największym priorytetem w sezonie. Nie gram już tyle w innych turniejach, więc staram się tak pokierować przygotowania, aby mieć szczyt formy na najważniejsze imprezy" - dodał. Okazało się też, że "Nole" siłę do zwycięstwa z Miedwiediewem czerpał z obecności córki Tary. To była "tajna broń" Djokovicia w finale US Open We wtorek natomiast został powitany w Belgradzie. Razem z nim świętowali koszykarze - drużyna srebrnych wicemistrzów świata oraz złoci medaliści w odmianie 3x3, którzy triumfowali już po raz piąty z rzędu. Witał ich wielotysięczny tłum. W pewnym momencie Djoković nie wytrzymał i po prostu się rozpłakał, a następnie trafił w ramiona otaczających go koszykarzy. Trudno jednak się dziwić. To bardzo ambitny sportowiec, a takie chwile jak ta w rodzinnym Belgradzie, udowadniają mu, że warto poświęcać się w codziennej pracy.