Na początku drugiego seta półfinałowego meczu US Open pomiędzy Coco Gauff i Karoliną Muchovą doszło do specyficznego incydentu. Po pierwszym gemie, wygranym przez Amerykankę, sędzia miała problem z uciszeniem publiczności. Czeszka chciała serwować, lecz nie miała warunków, by to zrobić. Co prawda ogólny gwar powodowany przez tysiące kibiców ucichł, ale wciąż było słychać w przekazie telewizyjnym, że kilka osób wykrzykuje w tym samym czasie te same zdania. Można było się już wtedy domyślić, że mamy do czynienia z jakimś happeningiem. Krzyki nie ustawały. Realizator transmisji pokazał trzech ludzi, którzy krzyczeli "koniec z paliwami kopalnymi", mieli też na sobie koszulki z właśnie takim napisem. Ochroniarze szybko poprosili ich o wyjście. Dwie kobiety opuściły trybuny, ale mężczyzna pozostał na swoim krzesełku. Obsługa turnieju próbowała na niego wpłynąć. - Podobno z kimś negocjują telefonicznie. To jak bycie zakładnikiem - mówiła Gauff. US Open 2023. Aktywiści zakłócili półfinał Coco Gauff. Dosadny komentarz Navratilovej Po chwili kort obiegła informacja, że o interwencję poproszona została policja, której przyjazd na Arthur Ashe Stadium zwykle zajmuje 5-10 minut. Funkcjonariusze mieli o tyle utrudnione zadanie, że aktywista przykleił bose stopy do posadzki. Ostatecznie udało się go wyprowadzić, choć potrzebna była także asysta personelu medycznego, a przerwa w grze trwała aż 49 minut. Zawodniczki w tym czasie były poza kortem, rozmawiały ze swoimi sztabami w poczekalniach. Poważne oskarżenia wobec WTA. Kobiecy tenis jest w rękach dyletantów USTA wydało komunikat. Jak się okazało, łącznie aktywistów było czterech. Do całej sprawy na platformie twitter.com odniosła się Martina Navratilova, jedna z największych ikon kobiecego tenisa, która od dawna jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Nieco inne zdanie ma Gauff. W ostatnim czasie zaczęła wypowiadać na tematy społeczne, chcąc być niejako głosem młodego pokolenia. Przed meczem z Muchovą przyznała, że jej sportowa presja jest niczym w porównaniu z tą, którą mają "zwykli" ludzie w swojej codzienności. Polka niemal położyła turniejową jedynkę na łopatkach. I stało się coś zaskakującego - Wierzę w zmiany klimatu. Nie wiem, przeciwko czemu dokładnie oni protestowali, ale na 100% są rzeczy, które jako ludzkość moglibyśmy robić lepiej. Spodziewałam się, że taki protest w końcu się wydarzy, bo tak samo było na French Open i Wimbledonie, choć miałam nadzieję, że nie będzie to na moim meczu. Stało się, jak się stało, ale takie momenty też definiują historię. To wszystko zostało zrobione w pokojowy sposób, więc nie mogę być na nich szczególnie zła. Jeśli czuli, że powinni zrobić to właśnie w taki sposób, żeby ich głos został wysłuchany, to nie powinnam się złościć - powiedziała.