Tsitspas nie ma może najlepszych wspomnień z Nowego Jorku, ponieważ nie zaszedł tam dalej niż do trzeciej rundy, ale na pewno był faworytem spotkania ze Strickerem. Przecież był rozstawiony z "siódemką", a rywal to 128. rakieta świata i do turnieju głównego przebił się z kwalifikacji. Szwajcar sensacyjnie pokonał jednak Greka w pięciu setach 7:5 6:7 6:7 7:6 6:3. Było to pierwsze zwycięstwo tego zawodnika nad tenisistą z czołowej "dziesiątki" rankingu ATP w jego karierze. Tak więc Tsitsipas mógł czuć się mocno rozczarowany, ale mimo to potrafił zachować się z klasą. Schodząc z kortu zatrzymał się przy publiczności i rozdawał autografy. Niesamowite, co zrobiła Iga Świątek. Organizatorzy US Open pod wrażeniem "Wtedy naprawdę czekałam na możliwość zdobycia autografu. Uważam, że teraz ja jestem takim graczem, na którego ktoś czeka. Może nie tak jak na Federera, Nadala czy Djokovicia, ale jako kolejnego na liście. To miłe, chociaż pierwszą moją myślą było jak najszybsze zejście z kortu. Mam jednak nadzieję, że uszczęśliwiłem ludzi" - dodał. Stefanos Tsitsipas bez wygranej w Wielkim Szlemie Tsitsipas ten sezon zaczął bardzo dobrze. Był przecież w finale Australian Open. Potem doszedł co ćwierćfinału Rolanda Garrosa i czwartej rundy Wimbledonu. Wielkoszlemowe starty zakończył na drugiej rundzie US Open. W tym sezonie na razie triumfował tylko w jednym turnieju, na twardych kortach w Los Cabos. W sumie w karierze wywalczył 10 tytułów, w tym ten najcenniejszy w finałach ATP w 2019 roku. Wozniacki notuje świetny powrót po długiej przerwie. W nagrodę zagra z pogromczynią Polki Natomiast w wielkoszlemowych imprezach na razie pozostaje bez zwycięstwa, choć dwa razy był w finale, bo także w Paryżu w 2021 roku.