Clervie Ngounoue wygrała tegoroczny juniorski Wimbledon jeszcze jako 16-latka, chwilę po swoim sukcesie świętowała 17. urodziny. W przeszłości dwukrotnie była już triumfatorką Szlemów wśród dziewcząt, ale w deblu. Tegoroczny sukces miał ją pchnąć do zrobienia szybkiego kroku w dorosłym tenisie. Zaczęła obiecująco, w eliminacjach turnieju w Waszyngtonie pokonała 35. na światowej liście Annę Blinkową - wygrała łatwo 6:3, 6:2. Podobnie zaczęła mecz drugiej rundy eliminacji z Magdaleną Fręch, prowadziła 4:1, miała break pointa na 5:1. Polka się nie poddała, całkowicie przejęła inicjatywę, wygrała tego seta i następnego. Daria Saville wróciła po długiej przerwie. O tej kontuzji mówił cały świat 17-latka zaś nie zwojowała też challengera w Chicago, a jako obiecująca gwiazda dostała od organizatorów dziką kartę do głównej drabinki w US Open. Tu zmierzyła się z Australijką, choć kiedyś reprezentującą Rosję, Darią Saville. 29-latka też nie może liczyć na wyniki ze swoich najlepszych czasów, gdy byłą 20. rakietą świata. Jedenaście miesięcy temu w Tokio doznała poważnej kontuzji kolana w starciu z Naomi Osaką, zerwała więzadła, wróciła dopiero latem tego roku, na trawie. Na mączce w Hamburgu doszła w lipcu nawet do półfinału, ale tam obsada była raczej kiepska. Jedyne przetarcie na twardych kortach zaliczyła w challengerze w Barranquilli. Z Ngounoue poradziła sobie jednak zaskakująco łatwo - po dziesięciu z rzędu wygranych gemach było już jasne, kto zostanie rywalką Igi Świątek w drugiej rundzie. Polka bowiem jeszcze łatwiej uporała się ze Szwedką Rebeccą Peterson - wygrała 6:0, 6:1 w ledwie 58 minut. Gładkie zwycięstwo Darii Saville. Australijka rywalką Igi Świątek? W pierwszym secie Amerykanka gładko przegrała wszystkie swoje gemy serwisowe, wygrała w nich ledwie dwa punkty. 14 proc. wygranych akcji po pierwszym i drugim podaniu to wynik bardzo słaby, nie dający nadziei na cokolwiek. Przy podaniach Australijki miała za to aż cztery break pointy, nie wykorzystała żadnego. Po 33 minutach przegrała całego seta 0:6. Wielka gwiazda światowego tenisa już poza US Open, trzy tygodnie temu grała w finale. Pierwsza sensacja W drugiej partii zresztą bardzo podobnie. Może z tą różnicą, że gdy zagrywała 29-latka z Australii, Amerykanka nie potrafiła już niczego ugrać. Walczyła w swoich gemach, ale znów nieskutecznie. Przegrywała już 0:4, gdy - ku radości kibiców - zdołała w końcu coś ugrać. Nie miało to jednak większego znaczenia - Saville pokonała ją 6:0, 6:2 i po raz trzeci w karierze zagra w US Open. Nigdy jeszcze tej rundy nie przeszła, a teraz może mieć zadanie ekstremalnie trudne. Jej rywalką będzie bowiem broniąca tytułu Iga Świątek. Z Polką mierzyła się raz - w styczniu 2022 roku w Adelajdzie raszynianka wygrała 6:3, 6:3.