Sakkari uległa Hiszpance słowackiego pochodzenia 4:6, 4:6. To była jej trzecia kolejna porażka w pierwszej rundzie tegorocznego turnieju wielkoszlemowego. W Roland Garrosie przegrała z późniejszą finalistką Karoliną Muchovą, a na Wimbledonie z Ukrainką Martą Kostiuk. Wynik z Nowego Jorku jest zaskakujący, bo na otwarcie sierpniowego cyklu US Series Greczynka zagrała w finale w Waszyngtonie, przegrywając z rewelacyjną Coco Gauff 2:6, 3:6. Wydawało się, że odzyskuje formę. Iga Świątek była bezwzględna. Pierwszy mecz Polki w Nowym Jorku trwał poniżej godziny Cierpienie Marii Sakkari Pokonana 28-latka z Aten na dzisiejszej pomeczowej konferencji nie mogła przez moment nic powiedzieć. Schowała twarz w dłoniach. Płakała. Po chwili jednak przemówiła. - Na pewno dwie poprzednie porażki (w Wielkim Szlemie - przyp. ok) odegrały swoją rolę. Byłam nerwowa. Nie widziałam, co robić - mówiła zrozpaczona Sakkari. - Być może powinnam zrobić sobie przerwę, cierpię na korcie. Nie podejmę teraz takiej decyzji, to jest strasznie trudne. Nie mam jasnego umysłu. Nie wiem dlaczego mi nie idzie. Byłam nerwowa, a zaczęłam dobrze. Prowadziłam 4:1, nie grałam nadzwyczajnie, ale robiłam, to co powinnam robić. Potem byłam niespokojna, ale nie wyglądało na to, że straciłam głowę. Nie mogę tego wytłumaczyć. Jest to dla mnie wszystko strasznie nieprzyjemne - dodała. Na kortach US Open czuć marihuanę Greczynka nieoczekiwanie zwróciła uwagę na inny - bardzo zaskakujący - fakt. Twierdzi, że podczas rozgrywanego na korcie numer 17 spotkania z Masarovą, a dzień wcześniej w czasie treningu przed turniejem, poczuła zapach marihuany. - To była marihuana. Ale ten zapach nie miał na mnie żadnego wpływu i na przebieg meczu, to jest tylko komentarz. Czułam go również podczas wczorajszego treningu, ale to nieistotne. Nie możemy tego kontrolować. Jesteśmy na tyłach parku, a tam ludzie robią, co chcą. Ty myślisz jednak jedynie o tym, żeby wygrać mecz. Nie zwróciłam na to zbytniej uwagi - opowiadała Sakkari. Olgierd Kwiatkowski