Tomasz Moczerniuk, Polska Agencja Prasowa: Jak oceni Pan poziom tegorocznego US Open? Jak zwykle sporo niespodzianek, ale to jest coś z czego jest znany turniej w Nowym Jorku? Mariusz Fyrstenberg: Tak, to każdego roku charakteryzuje US Open. Tegoroczny turniej jest jednak inny przede wszystkim dlatego, że nie ma w nim ani Nadala, ani Federera. Jest Djokovic, który mimo wieku świetnie sobie daje radę, ale poza tym jest wielu innych zawodników, z których każdy może wygrać ten turniej. Poziom się wyrównał i każdy może wygrać z każdym. Hubert Hurkacz znów nie dał rady przejść drugiej rundy, choć tym razem przegrał bardziej z chorobą niż rywalem. Dlaczego jest to kolejny wielkoszlemowy turniej, w którym Hubi odpada przedwcześnie? - Jestem przekonany, że jego słaba dyspozycja tym razem wskazuje na to, że to mogły być problemy zdrowotne. Takie wnioski można wysnuwać na podstawie jego reakcji na ławce. To nie był fajny widok. Iga Świątek wciąż to odczuwa. Dostała radę od wielkiego mistrza tenisa Fyrstenberg: Jeśli Świątek spadnie na drugie miejsce, to nie stanie się nic strasznego Za to trochę radości dały nam nasze dziewczyny. Magda Fręch pierwszy raz awansowała do drugiej rundy, Magda Linette dała sobie radę z trudną rywalką w pierwszej rundzie i ambitnie walczyła w drugiej. Ubolewała jednak nad faktem, że piłki z nowym filcem nieco ułatwiają robotę zawodniczkom grającym bardziej siłowy tenis. Jak rozwiązać odwieczny problem z piłkami? - Nie da się zadowolić wszystkich. Ważne obecnie jest to, że mężczyźni i kobiety grają tymi samymi piłkami. To jest szalenie ważne w przypadku deblistów, którzy grają jeszcze w mikstach, bo wcześniej bywało tak, że w debla grali jednymi, potem miksta drugimi i wracali do starych piłek na debla. Moim zdaniem powinniśmy iść w tę stronę. Nie jestem zwolennikiem zbyt miękkich piłek - takimi jakimi gra się obecne, ale takie są warunki i wszyscy muszą się do nich przyzwyczaić. W przypadku Igi Świątek można zaryzykować stwierdzenie, że turniej się dla niej dopiero zaczyna. Czy jeśli nie wygra i na dodatek spadnie z fotela liderki WTA, będzie to katastrofa? - Ranking jest wypadkową gry i wyników, dlatego myślę, że Iga powinna koncentrować się na każdej pojedynczej piłce. Zadaniem Darii Abramowicz powinno był upewnienie się, że właśnie z taką mentalnością wychodzi za każdym razem na kort. Ale jeśli przegra i spadnie na drugą lokatę to nic strasznego się nie stanie. Moim zdaniem jest ona obecnie w bardzo dobrym miejscu. Przeczytałem gdzieś komentarze i doszły mnie słuchy, że coś się z nią dzieje skoro wygrywa 6:3, 6:4. Ja uważam, że nawet jeśli nie jest w topowej formie, a wygrywa 6:3, 6:4, to wszystko jest jak najbardziej w porządku. Alcaraz i Djokovic - czy coś lepszego mogło się trafić męskiemu tenisowi w chwili obecnej? - Myślę, że każda sytuacja, gdzie są wielkie gwiazdy albo wręcz przeciwnie: gdzie takich charakternych zawodników nie ma wcale, jest dobra. Niedawno cieszyliśmy się pasjonującą rywalizacją Federera, Nadala i Djokovica. Teraz mamy Djoko i wschodzącą gwiazdę Carlosa Alcaraza, ale nawet jeśli nie byłoby ich to to, że każdy może być zwycięzcą wielkiego szlema jest też fajne. Tak było przed erą Federera, kiedy triumfy odnosili lub meldowali się w finałach m.in. Marat Safin, David Nalbandian, David Ferrer, Guillermo Coria czy też wszyscy Hiszpanie. Jakakolwiek sytuacja by teraz nie nastąpiła, to tenis sobie poradzi, co udowadniał już w przeszłości. Rywalka Igi Świątek chce uderzyć w czuły punkt. "Wykorzystam to" Mariusz Fyrstenberg: Zieliński bardzo dobrze sobie radzi na US Open W US Open gra także kilku pana podopiecznych. Jak ocenia pan poziom ich występów oraz szanse? - Debel nie jest aż tak przewidywalny jak singiel, dlatego wszystko u nas się może wydarzyć. Wystarczą jeden, dwa punkty w jedną lub w drugą stronę i wynik może być inny. Na razie moi podopieczni radzą sobie super. Janek Zieliński z Hugo Nysem grają bardzo dobrze i wygrali tu już dwa mecze. Wesley Koolhof ze swoim partnerem też wyszli z bardzo ciężkiego meczu z Kolumbijczykami, więc jest bardzo dobrze. Fajnie, że to koniec pierwszego tygodnia na US Open, a nasi wciąż są w drabince. W niedzielę Narodowy Dzień Tenisa. Z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Czy uważa Pan, że tempo rozwoju jest odpowiednie? Czy jest coś co można robić lepiej? - Moim zdaniem nasz tenis jest najmocniejszy w historii, ale wciąż mankamentów nie brakuje. Przede wszystkim mało jest małych turniejów ATP i WTA i brakuje challengerów. Jak na taki kraj, z taką ilością fanów, z 40-milionową populacją i tak wielkim obecnie zainteresowaniem, powinno być tego więcej i lepiej. Ale mamy świetną reprezentację damską, męska też jest mocna, jest kilka małych turniejow sponsorowanych przez związek, dlatego jest dobrze. Ludzie z PZT robią dobrą robotę. Jakie założenia poda pan swoim zawodnikom przed meczami Pucharu Davisa? - Przede wszystkim bardzo się cieszę, że gramy w Polsce na otwartych kortach i że zagra u nas Hubert Hurkacz, Jego obecność plus Janka ZIelińskiego przyciągną ludzi na trybuny. Poza tym nasz tenis zasługuje na wyższą pozycję i jeśli wygramy teraz z Barbadosem i potem kolejny mecz, to zanotujemy awans. Z Barbadosem będzie groźnie, bo na papierze to słaby przeciwnik, ale mają u siebie dobrego zawodnika, który już dziś ma niezłe możliwości i gra na poziomie pierwszej setki rankingu ATP. Ale w składzie z Hubertem i Jankiem będzie szansa na to, aby wejść wyżej. Czy możemy zacząć marzyć o medalu olimpijskim? - Jeśli myślimy o najbardziej nieprzewidywalnym turnieju na świecie, to są to właśnie igrzyska. Wszyscy, którzy tam występują odczuwają największą presję. W przeszłości coś takiego przeżyła Iga oraz Hubert. Dlatego ciężko jest cokolwiek prorokować, bo ze względu na stres i presję to nie jest łatwe granie. moc/ cegl/