Świątek po raz pierwszy od października 2022 roku przegrała mecz, kiedy zwyciężyła w pierwszej partii. Polka doznała porażki z Ostapenką 6:3, 3:6, 1:6. Oznaczało to nie tylko odpadnięcie z imprezy, ale i pożegnanie się liderowaniem w rankingu WTA. - Po pierwsze, nikt jej tego nie podarował, nie znalazła się tam przez przypadek. Zapracowała i wyszarpała sobie to wszystko. Spędziła 75 tygodni na czele rankingu, bijąc w międzyczasie różne rekordy, więc nawet jeżeli miałaby tam już nie wrócić, to zapisała przepiękna kartę i tego nikt już jej nie zabierze - tłumaczył Celt. Porażka z Łotyszka była niespodzianką, ale nie do końca. Panie rozegrały czwarte spotkanie w tourze i za każdym razem lepsza okazywała się Ostapenko. Szykuje się wielki powrót. Na razie gwiazda tenisa podjęła ważną decyzję - Odpadnięcie już w 4. rundzie jest dużą niespodzianką, ale po głębszej analizie nie można się dziwić, bo przegrała z rywalką, która jej nie leży. Iga nie lubi jej stylu gry, nie lubi, kiedy ktoś wywiera na niej presję. Zwykle to Iga dominuje nad rywalkami. Ale jest kilka dziewczyn, które potrafią narzucić takie tempo, że Iga zaczyna się gubić. Jedną z nich jest Jelena Ostapenko, która potrafiła to wykorzystać - podkreślił Celt. US Open. Iga Świątek w pierwszym i drugim secie nie zagrała źle Co prawda Polka mówiła, że ma plan na pokonanie w końcu tej rywalki, ale mecz zakończył się jak zawsze pomiędzy nimi. - Gdyby brać pod uwagę dwa pierwsze sety, to Iga nie grała źle, ale trzeci "uciekł" jej zdecydowanie za łatwo. Ostapenko zagrała świetny mecz od początku do końca, a Iga nie bardzo wiedziała, jak jej się przeciwstawić. Nie bardzo miała pomysł, momentami była bardzo nerwowa, tak to przynajmniej wyglądało z boku - mówił kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Billie Jean King. Rewelacja turnieju w półfinale US Open. Przed nim starcie z wielkim mistrzem W tym roku sportowo nie było dużo gorzej niż w 2022, ale czy na postawę raszynianki wpływ mogła mieć walka w obronie tytułu i pozycji numer jeden na świecie? Głos w tej sprawie zabrała także Świątek, która w mediach społecznościowych odniosła się do tej sytuacji. - Przez ostatnie 1,5 roku miałam szansę obserwować i doświadczać na własnej skórze, jak dużo mówi się i pisze o "bronieniu", "obronie": tytułów, pozycji w rankingu, punktów. Sama łapałam się na tym, że czasami zaczynam w ten sposób myśleć. Już nie muszę "bronić" - i to dobry moment, żeby o tym wspomnieć - napisała Polka. A jednak Iga Światek sensacyjnie wróci na tron? Mówi o ciąży i zawieszeniu kariery - Sport to cykl zmian, jak w życiu, w którym można po prostu wygrać albo przegrać - i tyle, to takie proste. Zaczyna się sezon lub kolejny turniej, a wtedy zaczyna się też czas na... ZDOBYWANIE, nie obronę czegokolwiek - dodała. Od poniedziałku numerem jeden na świecie zostanie Aryna Sabalenka. Białorusinka w tym roku wskoczyła na wyższy poziom, w styczniu wygrała swój pierwszy wielkoszlemowy turniej - Australian Open w Melbourne, a w kolejnych doszła co najmniej do czołowej czwórki. W US Open jest w ćwierćfinale, gdzie w środę zagra z Chinką Zheng Qinwen. US Open. Rywalki znalazły sposób na Igę Świątek - W międzyczasie dziewczyny takie, jak Sabalenka czy Rybakina, które zawsze były znane ze swojej siły, ale potrafiły zawodzić w kluczowych momentach, poprawiły i ustabilizowały swoją grę. Białorusinka trzyma bardzo wysoki poziom. Rybakina w drugiej połowie sezonu trochę zgasła. Natomiast jest jeszcze Pegula, podniosła się Gauff. Rok temu ciężko było pomyśleć, że Iga z nimi przegra, bo ogrywała je jak chciała i była zmorą Amerykanek. Ale to się zmieniło i w końcu znalazły na Polkę sposób - mówił Celt, który jednak nie uważa, że to już czas na zmiany dla raszynianki. - Trzeba zaufać ludziom, z którymi się sukces osiągnęło. Trzeba zachować spokój i mieć świadomość, że - choć to zapewne bolesne, bo Iga jest ambitna i chciałaby nadal być "jedynką" - wszystkie serie się kiedyś kończą. Tak, jak kiedyś skończyła się passa 37 zwycięstw, tak teraz na 75 tygodniach zakończyło się prowadzenie na liście WTA. Seria pierwsza, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. 75 tygodni w tym wieku i na ten etap kariery to jest rewelacyjny wynik i wierzę, że Iga na ten fotel powróci. Trzeba też docenić to, co zrobiła, bo jej osiągnięcia są wspaniałe. Wszystko pędzi w tak szalonym tempie, że niekiedy nie ma czasu się tym nacieszyć, bo jeden turniej się kończy, a drugi zaczyna. Będzie miała teraz czas, aby pracować i wrócić ze zdwojoną energią, bo Iga w dalszym ciągu jest przecież młodą zawodniczką. Na pewno przyda się też trochę dystansu, bo mam wrażenie, że Iga chce wszystko robić na nie na 100, a na 110 procent. A to kosztuje - stwierdził kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Billie Jean King.