Dla Huberta Hurkacza ten rok jest daleki od ideału, dużo gorszy od poprzedniego, ale akurat w turniejach wielkoszlemowych najlepszy polski tenisista dochodził przynajmniej do trzeciej rundy. Wiele wskazywało, że podobnie będzie i w US Open, bo wreszcie wrocławianin w turniejach poprzedzających prezentował lepszą dyspozycję. W Toronto był w trzeciej rundzie, w Cincinnati w półfinale, w obu stoczył pasjonujące thrillery, w których mógł dać łupnia jedynce w rankingu ATP, czyli Carlosowi Alcarazowi. Przegrywał minimalnie, ale prezentował formę pozwalającą wierzyć, że w Nowym Jorku wreszcie pokona fatum drugiej rundy. Nigdy tu jej bowiem nie przeszedł. Szwajcar idealnie pasował do grona, które eliminowało Polaka w US Open. Tym razem Hurkacz miał napisać inną historię Niemal wszystkie poprzednie wpadki Polaka w US Open łączyło to samo - był zdecydowanym faworytem, wyżej notowanym od kolejnych rywali, a przegrywał. Może z wyjątkiem swojego pierwszego startu tutaj, gdy w 2018 roku, jako 21-latek, przeszedł eliminacje, a w drugiej rundzie przegrał z ówczesną gwiazdą Marinem Ciliciem. W kolejnych latach dręczyły go koszmary: odpadał w starciach z Francuzem Jeremym Chardym (ATP 74), Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną (ATP 99), Włochem Andreasem Seppim (ATP 89) i wreszcie Białorusinem Ilją Iwaszką (ATP 73). Obecny rywal Polaka - Marc-Andrea Huesler, 97. tenisista na świecie, idealnie do tego grona pasował. Szwajcar był bowiem ostatnio w kiepskiej formie, od Rolanda Garrosa wygrał jedynie trzy z dziesięciu meczów w turniejach głównych ATP, nigdzie ani przez moment nie błysnął. Rywala klasy Hurkacza, z czołowej dwudziestki rankingu, po raz ostatni pokonał w lutym, w Pucharze Davisa ograł wtedy Alexandra Zvereva. Dziś to jednak nie miało znaczenia - Huesler nie wystraszył się Polaka i jego atomowego serwisu, długo grał bardzo mądrze taktycznie. Gorzej zacząć nie można. Polak przegrał gema otwarcia, więcej przełamań nie było Hurkacz fatalnie rozpoczął to spotkanie, gorzej nie można było. Miał problem z pierwszym serwisem, a nie spodziewał się, że po drugim Szwajcar od razu będzie chciał przejmować inicjatywę. Agresywne returny Hueslera były skuteczne, Polak przegrał trzy pierwsze wymiany i znalazł się w opałach. Obronił pierwszego break pointa, drugiego już nie dał rady. To był kluczowy gem w tym secie. Obaj bowiem wygrywali swoje podania, choć Polak miał szansę na wyrównanie stanu meczu w ósmym gemie. Wtedy przez moment Huesler też miał problem z pierwszym serwisem, Polak uzyskał break pointa. Uderzył w siatkę, a później przegrał gema. Rosyjska gwiazda rozbita. To on mógł wkrótce stanąć na drodze Hurkacza Dwie kolejne okazje Polak wywalczył sobie w gemie ostatniej szansy, gdy przy stanie 5:4 jego rywal serwował już po seta. Huesler prowadził już 30:0, gdy też przytrafiła mu się chwila słabości. Polak miał dwie kolejne szanse na odrobienie strat i dwukrotnie wyrzucił piłkę poza kort. Trzeciej w tym gemie już nie dostał - przegrał seta 4:6. Co mogło zaskakiwać, to że Huesler był wyraźnie lepszy od Polaka pod względem skuteczności w zdobywanych punktach po pierwszym serwisie (83 procent do 69). Wielkie kłopoty polskiego asa. A wszystko wskazywało na tie-break Wydawało się, że to wypadek przy pracy, a Huesler nie będzie już w stanie trzymać tak wysokiego poziomu. Nic bardziej mylnego, leworęczny Szwajcar grał niemal perfekcyjnie, w drugiej partii popełnił ledwie trzy niewymuszone błędy (Polak aż 10). Wygrywał większość dłuższych wymian, Polak ich nie wytrzymywał. Wszystko wskazywało, że dojdzie do tie-breaka, bo w dziesięciu gemach nie było ani jednej okazji do przełamania. Ba, nie było nawet stanu równowagi. I wtedy, w jedenastym gemie, Polak poległ. Przy drugim podaniu Hurkacz znów był nieskuteczny, Huesler dostał jedną jedyną okazję do zdobycia breaka i ją wykorzystał. A za chwilę wygrał całego seta, znów wykorzystując zdenerwowanie Polaka. Hurkacz znalazł się w ogromnych tarapatach. Koszmaru ciąg dalszy, Polak szybko przełamany. Tym razem odpowiedział Po tym secie Hurkacz udał się na kilka minut do szatni, chciał odetchnąć, może wybić rywala z rytmu. Nic takiego się jednak nie stało, Huesler nadal był konsekwentny, a Polak się denerwował. Wyrzucał proste piłki w aut, od razu postawił się w trudnej sytuacji. Pierwszego break pointa obronił asem, po drugim serwis już nie pomógł, a w wymianie Hurkacz wpakował znów dość prostą piłkę w siatkę. Został przełamany, Szwajcar miał już wszystko w swoich rękach. Wystarczyło, by nadal tak mądrze rozgrywał swoje gemy serwisowe. Hurkacz zaś potrzebował cudu. Ten nadszedł szybko, bo już za chwilę Polak wyrównał na 1:1, pierwszy raz przełamał Szwajcara. Nie było to przełomowym momentem, bo Huesler wrócił do swojej mądrej gry, choć Hurkacz sprawiał mu więcej problemów niż w poprzednich setach. Polak miał nawet swoje szanse przy serwisach rywala, ale w tych kluczowych momentach zawodził. Gdy w ósmym gemie nie wyszedł mu prosty wolej spod samej siatki, rzucił rakietę daleko w bok. Feralny gem dla Polaka, oddał podanie w kluczowym momencie. Szwajcar serwował po awans A tragedia miała dopiero nadejść. W dziewiątym gemie Hurkacz został znów przełamany. Szukał wsparcia gdzieś u swojego trenera, ale nie pokazywał tego, co widzieliśmy niedawno w Kanadzie czy Cincinnati. Huesler serwował po swój wielki sukces, chyba największy w tym roku. I... został przełamany do zera. Niesamowite - Hurkacz pozostał w grze. Doszło do tie-breaka, 50. dla "Hubiego" w całym sezonie, którego Polak rozegrał perfekcyjnie. Naprawdę - perfekcyjnie! Było tam wszystko: asy, wygrywające returny, woleje, wygrywające serwisy. Polak, w co też pewnie trudno uwierzyć, wygrał go 7:0. Nie pozwolił Hueslerowi dosłownie na nic. I wtedy chyba uwierzył w swoją siłę. Nagły zwrot, dwaj kompletnie inni zawodnicy. Polak wykorzystał szansę Polak wyglądał tak, jakby wypił ze dwa napoje energetyczne. Zaczął się świetnie ruszać, energicznie reagował na udane zagrania. Już w pierwszym gemie mógł przełamać Szwajcara, dokonał tego jednak w końcu w trzecim. Wyglądał teraz jak czołowy tenisista świata - dyktował warunki, przejmował inicjatywę. A Huesler wręcz przeciwnie, jakby zaczął wątpić, wolniej reagował na ruchy Polaka. Hurkacz w czterech swoich gemach serwisowych przegrał ledwie pięć piłek - to była podstawa jego sukcesu. Drugie przełamanie w dziewiątym gemie oznaczało od razu wygranie seta i wyrównanie stanu meczu na 2:2. Tu już nic złego nie mogło się zdarzyć, Polak w czwartym secie miał ledwie dwa niewymuszone błędy. A Szwajcar nie wytrzymał tego spotkania kondycyjnie. Gdy został przełamany na 0:2, już chyba sam wiedział, że stracił wielką szansę. Nie teraz, a w trzecim secie, gdy prowadził 5:4. Hurkacz zaś dokończył dzieła - wygrał decydującą partię 6:1 i awansował do drugiej rundy. W niej zmierzy się z 21-letnim Brytyjczykiem Jackiem Draperem. W ostatnim czasie grali dwukrotnie: w Antwerpii i Monte Carlo. Dwa razy górą był Polak.