Coco czy Cori? Jak naprawdę ma na imię finalistka tegorocznego US Open. Obie formy są poprawne. Cori ma wpisane w paszporcie, ale ona sama woli, by mówić na nią Coco. Dlaczego? Cori wymawia się tak samo jak imię jej ojca - Corey. - Jak ktoś mówi do mnie Cori, myślę, że mówi albo myśli o moim ojcu - wyjaśniła kiedyś 19-latka z Delray Beach na Florydzie. Co za zwrot akcji w meczu Aryny Sabalenki. Ależ sceny na korcie Ojciec chciał, by córka była jak Serena Williams Ojca bardzo poważa. To on stoi za jej karierą. Widać go na każdym meczu, na każdym turnieju w boksie zawodniczki. Papa pchnął ją w kierunku tenisa, inspirując się Richardem Williamsem i dokonaniami jego słynnych córek Sereny i Venus. Corey Gauff przez długie lata był nawet trenerem córki, choć o tenisie nie miał dużo pojęcia. Ale wystarczyło, że miał do czynienia ze sportem. Nieźle radził sobie jako koszykarz w drużynie Georgia State. Mama Candi była całkiem dobrą lekkoatletką, płotkarką i wieloboistką. Po rodzicach sportowcach Coco geny ma znakomite. 14-latka wygrywa juniorski Roland Garros Szybko zaczęła więc błyszczeć na korcie. Była na tyle utalentowana, że w 2015 roku trener Sereny Williams Patrick Mouratoglou zaprosił ją na treningi do swojej akademii niedaleko Nicei. Ćwiczyła wtedy m.in. razem z Duńczykiem Holgerem Rune. Rok później w wieku zaledwie 12 lat wygrała turniej dla najzdolniejszych amerykańskich tenisistek ubiegających się o "dziką kartę" do juniorskiego Roland Garrosa. Potrzebowała jeszcze dwóch lat, aby wygrać w Paryżu zmagania juniorek (miała 14 lat i dwa miesiące). W finale pokonała Catherine McNally. Tylko trzy zawodniczki przed nią były młodsze, dokonując podobnego wyczynu - Martina Hingis (12 lat i 8 miesięcy), Jennifer Capriati (13 lat i 2 miesiące) oraz Gabriela Sabatini (14 lat). Na koniec 2018 roku zakończyła sezon juniorek na drugim miejscu, wyprzedzając dużo starsze zawodniczki. Gratulacje od Michele Obamy Przejście z młodzieżowej kategorii do seniorek było dla niej tak proste jakby nie czuła żadnej różnicy z kim i gdzie gra? W swoim pierwszym Wimbledonie jako 15-latka ograła swoją wielką idolkę Venus Williams. Dzieliły je 24 lata. - Przy siatce gratulowała mi i powiedziała, że jest ze mnie dumna. A ja jej podziękowałam za to co do tej pory zrobiła - opowiadała nastolatka z Florydy. Londyński turniej zakończyła na czwartej rundzie, przegrywając z Simoną Halep. Od tego czasu wiadomo było, że Amerykanie mają skarb. Nie tylko tenisowy świat patrzył na Coco Gauff i zastanawiał się, czy ona nie zastąpi wkrótce Sereny Williams. Zwycięstwa z Poloną Hercoq na Wimbledonie pogratulowała jej Michele Obama. "Coco jest wspaniała" - napisała była Pierwsza Dama USA. To były narodziny gwiazdy. W pierwszym wielkoszlemowym finale Iga Świątek nie dała jej żadnych szans Od wspaniałego Wimbledonu z 2019 roku długo trwało zanim Gauff zaczęła spełniać oczekiwania. W tym samym sezonie wygrała jeszcze turniej w Linzu, a potem kolejną wygraną zanotowała w nisko notowanym turnieju w Palermo w 2021 roku. Był jedyny finał wielkoszlemowy - w poprzednim sezonie - w Roland Garros. Iga Świątek nie dała jednak zestresowanej i zagubionej na Philippe Chatrier Amerykance żadnych szans. Polka pokonała ją 6:1, 6:3. Na początku tego roku nastolatka wygrała jeszcze w Auckland, ale prawdziwa eksplozja nastąpiła w sierpniu. Gauff zwyciężyła w Waszyngtonie, potem w Cincinnati pokonując w półfinale - pierwszy raz w karierze - Świątek. W Nowym Jorku wygrała sześć meczów, w tym z finalistką Roland Garrosa Karoliną Muchovą. Młoda tenisistka wyraźnie się odblokowała. Bardzo jej pomogła wygrana w Waszyngtonie. - To trofeum waży chyba 12 kilogramów, to najcięższy puchar w mojej karierze - mówiła podczas dekoracji. Iga Świątek po raz drugi wygrała Roland Garros. Tenis nie z tej ziemi Metallica w ramach muzycznej edukacji nowego trenera Za bieżącymi sukcesami stoi z pewnością trener Brad Gilbert z którym nawiązała współpracę po porażce w pierwszej rundzie Wimbledonu ze swoją rodaczką Sofią Kenin. 61-letni szkoleniowiec w przeszłości prowadził amerykańskie gwiazdy - Andy’ego Roddicka i Andre Agassiego. Jest głównym szkoleniowcem, wspomaga go Pere Riba. Gilbert postanowił zmienić u Gauff nastawienie i trochę techniki, ale próbuje jej również wpoić własne gusta muzyczne, aby znaleźli wspólny język. - Chciałem jej puścić The Eagles, ale ona o nich nigdy nie słyszała. Nie słyszała o Grateful Deand, ani o Springsteenie. W Montrealu postanowiłem poszedłem na koncert Metalliki i wysłałem jej zdjęcia. Próbuję ją zdobyć - opowiadał nowy trener finalistki US Open. Gauff, stawiając na tego szkoleniowca odcięła się od ojca. - Czasami taka relacja może nas zniszczyć. Tenisista zazwyczaj wraca do domu i opuszcza trenera, a ja wracałam do domu i miałam tam i ojca i trenera. Nadszedł moment, żeby coś zmienić i słyszeć na korcie inny głos niż ojca - powiedziała. Eksperci wróżą wielkie sukcesy Efekty są widoczne. Słynna tenisistka Chris Evert jeszcze przed US Open powiedziała, że Gauff jest w stanie wygrać Wielkiego Szlema, a John McEnroe przewiduje, że nastolatka wkrótce zostanie numerem 1. Amerykanie czują, że rodzi się wielka gwiazda. Wszystkie największe media poświęcają tenisistce masę uwagi. Dla mediów z całego świata Gauff staje się powoli nową Sereną Williams, która tak jak ona może wygrać 23 turnieje Wielkiego Szlema skoro już jako 19-latka gra drugi finał. - Porównania nasuwają się same. Jesteśmy czarnoskórymi tenisistkami, wychowywałyśmy się w tym samym regionie, trenowałyśmy z swoimi ojcami.... Nie przeszkadza mi to, że ludzie nas ze sobą kojarzą - powiedziała w wywiadzie dla "L’Equipe Magazine". - To jest niemożliwe, żeby stać się nową Sereną. Nikt nie będzie nową Sereną ,nawet jeśli wygra 23 turnieje Wielkiego Szlema. Będę zawsze po prostu sobą, tak jak żadna inna zawodniczka nie będzie mną, żadna z nas nie będzie Igą... dodała. Gauff chce iść własną drogą. Jak daleko zajdzie? Olgierd Kwiatkowski