Mecze półfinałowej US Open ułożyły się tak, że Amerykanie bardzo mocno liczyli iż finał będzie ich wewnętrzną rozgrywką, ponieważ w pierwszym Cori Gauff mierzyła się z Karoliną Muchovą, a w drugim Madison Keys z Aryną Sabalenką. I obie tenisistki z USA mogły liczyć, że wygrają swoje mecze. Gauff swoje zadanie wykonała, bo pokonała Czeszkę w dwóch setach. Jednak Keys stoczyła z Sabalenką niesamowity bój, który ostatecznie zakończył się jednak zwycięstwem Białorusinki, uskrzydlonej objęciem prowadzenia w rankingu WTA. Gauff mówi o presji. "To nic w porównaniu z prawdziwym życiem" Demolka w pierwszym secie, potem powrót z zaświatów Keys także zaczęła tak, jakby chciała jak najszybciej dołączyć do swojej rodaczki. W pierwszym secie półfinałowego pojedynku wręcz zdemolowała Sabalenkę, nie pozwalając Białorusince na wygranie choćby gema. Bardzo dawno nikt nie oglądał tej zawodniczki tak bezradnej. Zaledwie 31 minut od pierwszej piłki tenisistki szykowały się już do drugiej partii, która dla większości oglądających wydawała się być ostatnią, patrząc na to, co działo się na korcie. Potem jednak nastąpił iście filmowy powrót z zaświatów. Co prawda Sabalenka znów zaczęła popełniać błędy, ale nie uniknęła ich również Keys. o serii trzech z rzędu przełamań prowadziła co prawda 4:2, ale Białorusinka zaczęła prezentować się coraz lepiej, a przede wszystkim nie straciła wiary, że może jej się udać i w gemie numer dziesięć doprowadziła do wyrównania, po raz drugi przełamując rywalkę. Białorusinka doprowadziła do tie-breaka, w którym zaprezentowała się zdecydowanie lepiej, wygrała 7:1, a całego seta 7:6 i wróciła do gry o finał US Open. Ostatni polski ślad na US Open. "Kocham moje dziedzictwo" Nie będzie amerykańskiego finału Trzecia partia była zdecydowanie najbardziej wyrównana ze wszystkich w tym meczu. Keys grał uważniej, ale Sabalenka nie popełniała już tylu błędów co wcześniej. Obie zawodniczki po raz straciły swój serwis, co doprowadziło do kolejnego tie-breaka. Tam ponownie lepsza okazała się Aryna Sabalenka, która najwyraźniej odzyskała równowagę i nie "pękła" w trudnym momencie. Wygrała 10:5 i całe spotkanie w trzech setach, dając popis nie tylko dobrego tenisa, ale też niesamowitej wiary w triumf. Rublow rozpłakał się na korcie. Wtedy przemówił Miedwiediew