Przez długi czas Świątek była dla Gauff najtrudniejszą możliwą rywalką. Zawodniczki są w ścisłej czołówce, więc mierzą się ze sobą dość często, ale siedem pierwszych spotkań zakończyło się wygranymi Polki. Mecze z naszą tenisistką stały się dla Gauff istnym koszmarem - nie tylko odpadała z turniejów, ale na dodatek nie była w stanie ugrać z nią choćby jednego seta. Zła passa dobiegła końca dopiero niedawno, a kibice już zastanawiają się, czy Amerykanka po swoim pierwszym zwycięstwie ze Świątek będzie w stanie na dobre przełamać wcześniejszy kompleks. Gauff właśnie wygrała US Open i na pomeczowej konferencji prasowej wróciła do swojego debiutu w wielkoszlemowym finale. W 2022 roku Amerykanka wystąpiła w decydującym meczu na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu, jednak wówczas nie miała szans ze Świątek. Mecz okazał się bardzo jednostronnym widowiskiem - w pierwszym secie Gauff ugrała zaledwie jednego gema, w drugim było nieco lepiej, ale wynik 6:1, 6:3 dobrze pokazał, kto był tego dnia znacznie lepszy. Kilka minut późnej Amerykanka oglądała z bliska, jak Polka odbiera trofeum i fetuje swoje zwycięstwo na paryskich kortach. I właśnie do tych chwil Gauff wróciła wspomnieniami po wygranej w Nowym Jorku. Ranking WTA. Aryna Sabalenka z ogromną przewagą Zwycięski finał "Coco" Obecnie także Gauff wie, jak to jest wygrać w Wielkim Szlemie. Finał US Open zakończony zwycięstwem 19-letniej reprezentantki gospodarzy kibice zapamiętają z pewnością na długo. Pierwszy set toczył się pod dyktando Aryny Sabalenki, która była zdecydowanie lepsza i oddała Gauff tylko dwa gemy. W dalszej części spotkania widownia oglądała jednak wielki powrót "Coco" - Gauff w kolejnych dwóch setach pokonała swoją rywalkę i po raz pierwszy w karierze wygrała turniej wielkoszlemowy. Atak złości Sabalenki. Emocje puściły [wideo]