Gdy niespełna trzy miesiące temu Coco Gauff mierzyła się w trzeciej rundzie French Open z Mirrą Andriejewą, światowe media zapowiadały tamto starcie jako "wielką bitwę nastolatek". Już wtedy fani tenisa wiedzieli, że to spory talent, choć jeszcze lepszą dyspozycję 16-leatka z Syberii pokazała podczas Wimbledonu. O trzy lata starsza Gauff to już od kilku lat znana zawodniczka, choć chyba dotąd trochę niespełniona. Owszem, zagrała w finale Rolanda Garrosa w zeszłym roku z Igą Świątek, ale turniejowych sukcesów za wiele nie miała. Raptem dwie małe imprezy w Linzu i Parmie w poprzednich latach oraz podobna w Auckland na początku tego roku. Wszystko zaś zmieniło się w ostatnich tygodniach - 19-latka triumfowała w WTA 500 w Waszyngtonie i WTA 1000 w Cincinnati. Ta świetna forma sprawiła, że momentalnie znalazła uznanie w oczach bukmacherów jako ta, która może wygrać US Open. I wcale nie tak daleko za Świątek, Sabalenką czy Rybakiną. Rosjanka chciała rewanżu. Tyle że teraz Gauff jest w lepszej formie niż na początku czerwca Gauff przyjechała do Nowego Jorku z dwoma wygranymi turniejami i 11 zwycięstwami w 12 meczach na twardych kortach. W pierwszej rundzie miała zaskakujące problemy z Niemką Laurą Siegemund, przegrała nawet seta, a przecież większe wyzwanie miało ją czekać właśnie dzisiaj. Starcie na stadionie Artura Ashe'a z zawodniczką, która nie boi się bardziej doświadczonych rywalek, do tego pałającą żądzą rewanżu za niedawną porażkę. W Paryżu Gauff wygrała bowiem 6:7, 6:1, 6:1 - Andriejewej sił starczyło tylko na jednego seta mocnej wymiany ciosów. - Jestem podekscytowana tym meczem i możliwością zagrania na największym korcie. Dam z siebie wszystko, by zrewanżować się za tamtą porażkę - mówiła przed spotkaniem Rosjanjka. Ona z kolei więcej latem odpoczywała, miała blisko miesięczną przerwę, a przed US Open zagrała tylko dwa mecze w Cleveland. Zaskakujące przełamanie w pierwszym gemie. A później wyższość Gauff nie podlegała dyskusji Chęci młodej Rosjanki nie przełożyły się jednak na jej możliwości. Gauff złapała kapitalną formę, świetnie wygląda pod względem fizycznym, niewiele chyba jest w tourze zawodniczek, które byłyby w stanie ją zabiegać. No i imponuje pierwszym serwisem, czego w przeszłości często jej brakowało. Dziś zabrakło go praktycznie tylko w pierwszym gemie spotkania - Andriejewa uzyskała break pointa i od razu go wykorzystała. A później trwał już koncert Amerykanki. Dużo tu było wymian ciosów z końcowej linii, ale bardziej wszechstronna w nich, zarazem też i skuteczna, była Gauff. Andriejewa nie grała źle - po prostu w tym momencie była słabsza od nieco starszej rywalki. Szósta zawodniczka rankingu WTA szybko odrobiła stratę podania, a w kolejnych trzech gemach oddała Rosjance zaledwie jeden punkt. Całego seta zamknęła w 38 minut - bez większych problemów wygrała 6:3. Popis Amerykanki, Andriejewa była bezradna. Miała szanse w jednym gemie Amerykanka była wyjątkowo skoncentrowana, nie pokazywała prawie żadnych emocji. Robiła swoje, a że była przy tym skuteczna, efekty przyszły szybko. W trzecim gemie przełamała Andriejewą do zera, prowadziła więc 2:1, miała już autostradę do trzeciej rundy. Choć Mirra też dostała swoją szansę, a nawet dwie - w czwartym gemie. Mogła wyrównać na 2:2, ale najpierw wyrzuciła return w aut, a później Coco pewnie zdobyła punkt forhendem. Bolesny cios dla Rosji. Ich czołowa tenisistka chce grać pod inną flagą Rosjanka po tym bezradnie mogła rozłożyć ręce, zresztą coraz częściej wyglądała, jakby już nie wierzyła w możliwość odwrócenia losów meczu. I nie odwróciła - drugi set trwał 39 minut, Gauff wygrała go 6:2. W trzeciej rundzie Amerykanka zagra z Belgijką Elise Mertens.