Obecna wiceliderka na liście WTA nie zatrzymuje się. W US Open jest pewna siebie i bezwzględna dla rywalek. W dotychczasowych pięciu meczach nie straciła seta, przegrała 21 gemów. Jest naprawdę w dobrej formie. Mecz z Zheng trwał zaledwie godzinę i 13 minut. Iga Świątek zdetronizowana. Zapisała piękną kartę i tego jej nikt nie odbierze Qinwen Zheng nie miała nic do zaoferowania Ale przy okazji ćwierćfinału potwierdza się tenisowa prawda, że w decydujących fazach turniejów wielkoszlemowych zawodnicy i zawodniczki z drugiego szeregu, którzy i które sprawiają wielkie niespodzianki, zawodzą. Wtedy górę bierze doświadczenie, rutyna, prawda rankingu. 23. na świecie Zheng dopiero wspina się w tenisowej hierarchii. W ubiegłym roku awansowała do pierwszej setki, wówczas też dała się we znaki rozpędzonej Idze Świątek, gdy wygrała z nią seta w czasie zwycięskiego dla Polki Rolanda Garrosa. W nowojorskim turnieju zachwyciła przede wszystkim w meczu IV rundy. Wyeliminowała finalistkę poprzedniej edycji Tunezyjkę Ons Jabeur. W walce o półfinał poza momentami niezłej gry w drugim secie nie miała nic wielkiego do zaoferowania. Pierwszy set nie trwał pół godziny W pierwszym secie Sabalenka potrzebowała 28 minut do zwycięstwa. Jedynego gema Zheng zdobyła przy stanie 0:5. Żaden nie został rozegrany na przewagi. Chinka nie miała też ani jednego break pointa. To najlepiej świadczy o niemocy 21-letniej tenisistki z Azji, która nie wyglądała na zawodniczkę mogącą w jakikolwiek sposób zagrozić przyszłej liderce rankingu WTA. Sabalenka nie musiała się specjalnie wysilać. Nie zaserwowała w tej fazie meczu żadnego asa, choć jest liderką w tej klasyfikacji w tegorocznym US Open (24 asy w dotychczasowych spotkaniach). Białorusinka raczej czekała na błędy Zheng, a ta rzeczywiście myliła się bardzo często (siedem niewymuszonych błędów). Sabalenka zachowała kontrolę w drugim secie Sabalenka okazała się zbyt wymagającą zawodniczką dla chińskiej tenisistki. Różnica poziomów między rywalkami pierwszego z dzisiejszych ćwierćfinałów była ogromna w pierwszym secie, duża - w drugim. Chinka wzięła się do pracy. Przede wszystkim zadbała o serwis. Nastąpiła zdecydowana zmiana pod tym względem w porównaniu z pierwszym setem, w którym miała tylko 25 procent trafności. Teraz Zheng była dużo bardziej precyzyjna. W trzech pierwszych gemach nie musiała się ani razu bronić przed przełamaniem. Do takiej sytuacji doszło w czwartym gemie. Chinka dwukrotnie nie utrzymała piłki w korcie. Sabalenka objęła prowadzenie 4:3. Mimo że w kolejnym popełniła dwa podwójne błędy wygrała go. W 9. gemie miała pierwszą piłkę meczową. Chinka jeszcze powalczyła, przedłużyła mecz. Ale przy gemie serwisowym Sabalenki nie mogła nic zrobić. Białorusinka bezproblemowo pokonała 20-latkę. 551 punktów przewagi nad Igą Świątek Białorusinka po raz siódmy w karierze na siedem prób awansowała do półfinału turnieju Wielkiego Szlema. Bez względu na wynik nocnego ćwierćfinału, w którym zwyciężczyni Wimbledonu Marketa Vondrusova zmierzy się z Amerykanką Madison Keys, jest faworytką. Jak widać Sabalenka dobrze zareagowała na porażkę Igi Świątek. Najpierw łatwo pokonała Darię Kasatkinę, a teraz kolejną rozstawioną zawodniczkę. Rośnie jej przewaga nad Polką w rankingu WTA. Z 201 punktów przed ćwierćfinałem zwiększyła się teraz do 551 punktów. Olgierd Kwiatkowski Ćwierćfinał turnieju singla pań US Open Aryna Sabalenka (2) - Qinwen Zheng (Chiny, 23) 6:1, 6:4