W starciu Sabalenki z Andriejewą obserwowaliśmy zderzenie dwóch różnych światów tenisa. Z jednej strony depcząca po piętach światowej "jedynce" Białorusinka, która dopiero zamierza wchodzić na coraz większe obroty, a z drugiej 19-letnia Rosjanka, która w starciu z absolutną faworytką musiała dać z siebie wszystko. Aryna Sabalenka: Jestem silniejsza niż rok temu To "wszystko" kompletnie nie wystarczyło, turniejowa dwójka w efektownym stylu, podobnym do tego Igi Świątek z meczu z Leolią Jeanjean, awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Już na początku spotkania z dziennikarzami, na którym obecny był wysłannik Interii, zrelaksowana 26-latka z Mińska przyznała, że na najważniejszym korcie Philippe'a Chatriera czuła się wspaniale. - To był fantastyczny mecz, dobry początek dla mnie. Skupiłam się na swojej grze, po prostu na sobie. Dzięki temu mogłam pokazać swój najlepszy tenis - zaznaczyła Sabalenka, by już w następnym pytaniu podkreślić, jak bardzo jest zadowolona z tej jakości, którą pokazała już na starcie zmagań w Paryżu. Naturalnym jest, że w przypadku takich zawodniczek, jak Aryna, od razu pojawiają się pytania o te najtrudniejsze mecze. Natomiast kontekst był bardzo ciekawy, bo jeden z przedstawicieli mediów powrócił do scen po finale w Rzymie. W stolicy Włoch, podobnie jak wcześniej w Madrycie, Białorusinka nie sprostała naszej gwieździe, po czym powiedziała z właściwą sobie swadą, że w finale Rolanda Garrosa już nie zapomni "jej dorwać". - To było powiedziane w żartach - na wstępie odparła Sabalenka, po czym w wyważony sposób odniosła się do kolejnego, potencjalnego starcia numerów 1 i 2 w kobiecym tourze. - Jeśli dojdziemy do etapu, w którym staniemy naprzeciw siebie, wtedy zobaczymy. Tak czy inaczej, potrzeba czasu. Zobaczymy, co się stanie. Będzie 50 na 50. To będzie duże wyzwanie, ale ja lubię duże wyzwania i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wygrać. Wciąż jednak jesteśmy bardzo daleko od celu. Po prostu będę żyła każdym kolejnym dniem i meczem. Ale jeśli do tego starcia dojdzie, dam z siebie wszystko - obwieściła Sabalenka. Co z Sabalenką na igrzyskach w Paryżu? Lakoniczny komunikat Aryny Enigmatycznie zabrzmiała z kolei wypowiedź na temat igrzysk olimpijskich, do których tylko pozytywnie zweryfikowani przez światowe związki sportowe, pod nadzorem specjalnego międzynarodowego panelu, zawodnicy z Rosji i Białorusi będą mogli rywalizować jako bezpaństwowcy, a także respektować szereg kryteriów. Sama Białorusinka już miała zaakceptować powyższe restrykcje, ale temat wciąż elektryzuje fanów tenisa, wszak jeśli weryfikacja będzie rzetelna, trudno będzie znaleźć dowód na to, że gwiazda tenisa otwarcie potępiła reżim Łukaszenki. Sabalenka nie jest taką zawodniczką, jak Rosjanka Daria Kasatkina, która sporo ryzykuje i otwarcie sprzeciwia się wojnie w Ukrainie, ale żeby wychodzić z twarzą w dyplomatycznym tonie dotąd parokrotnie mówiła, że chce oddzielić sport od polityki. Na konferencji wprost padło pod jej adresem następujące pytanie: czy myślisz, że tego lata zagrasz na igrzyskach? I odpowiedź gwiazdy tenisa w tej kwestii zupełnie nie zabrzmiała jednoznacznie. - To wciąż daleko ode mnie. Na razie skupiam się na Wielkim Szlemie, jakim jest Roland Garros. Igrzyska olimpijskie są za kilka miesięcy, więc jedno po drugim - lakonicznie odparła Białorusinka. Artur Gac, Paryż