Jasmine Paolini na paryskiej mączce rozgrywa swój turniej życia. Jeszcze do ubiegłego roku w turniejach Wielkiego Szlema radziła sobie przeciętnie, ale od kilku miesięcy jest wymieniana jednym tchem z całą plejadą najlepszych tenisistek. Jasmine Paolini i dziennikarz Interii. Szalony koniec konferencji prasowej Najpierw bardzo optymistyczny sygnał wysłała w Australii, gdzie zmagania zakończyła na czwartej rundzie. A teraz, w Paryżu, spisuje się doprawdy spektakularnie. W środę sama zapracowała sobie na to, że ogarnęło ją niewyrażone szczęście. Po raz pierwszy w karierze awansowała do najlepszej czwórki jednego z najbardziej prestiżowych turniejów tenisowych świata. A do tego już wiadomo, że zanotuje spektakularny awans w rankingu WTA. Już teraz stało się jasne, że w najnowszym zestawieniu znajdzie się minimum na 10. miejscu. Wyniki Paolini są przyjmowane z wielkim zadowoleniem także w naszym kraju. Wszystko dlatego, że na tym etapie singlowego turnieju, poza Igą Świątek, mamy jeszcze zawodniczkę z polskim pochodzeniem. Mamą Jasmine jest Polka, a ojcem Włoch, ale ma także afrykańskie korzenie (ojcem jej mamy jest Ghańczyk). Paolini już po wielokroć dała nam wszystkim odczuć, jak mocno identyfikuje się z krajem swojej mamy, a także ukochanej babci z Łodzi, u której w młodym wieku spędzała wakacje. Założyłem sobie, że podczas konferencji prasowej spróbuję wyczekać moment, w którym uda mi się zamienić z nią kilka słów w naszym ojczystym języku. Misja od początku wydawała się być dość karkołomna, bo prowadząca konferencję na wstępie zaznaczyła, że pierwsza część odbędzie się po angielsku, a druga w języku włoskim. Gdy na sali zostali już tylko włoscy dziennikarza, postanowiłem podjąć swoją próbę. Podniosłem rękę, mikrofon trafił do mnie i zapytałem w języku angielskim, czy mógłbym zadać Paolini dwa pytania w języku polskim. Jasmine od razu się uśmiechnęła, koordynatorka medialnego spotkania zapytała zawodniczkę, czy nie ma z tym problemu, na co zareagowała twierdząco. Jasmine Paolini po polsku: "Może być ciężko". Po czym wywiązał się dialog - Może być ciężko - zaczęła asekuracyjnie, a włoscy dziennikarze patrzyli po sobie, gdy między nami wywiązał się dialog. A Jasmine, nienaganną polszczyzną, zaczęła odpowiadać. - Identyfikuję się z Polską, pewnie. Jak byłam mała, to co roku jeździłam do babci. Pamiętam dużo rzeczy z tamtego okresu - zamyśliła się i na chwilę "wrzuciła" język angielski. - Nie wiem, co więcej mogę powiedzieć. Mam z tamtego okresu wiele... - i w tym momencie zaczęła szukać właściwego słowa, a z pomocą przyszli włoscy dziennikarze. - Ricordi... - powiedziała głośno Jasmine, na co jeden z włoskich dziennikarzy podpowiedział jej w języku angielskim słowo "memories". - Właśnie. Tak to się kończy, jak człowiek w jednym momencie rozmawia w trzech językach - roześmiała się Paolini, a razem z nią pół sali wypełnionej jej rodakami. I także mnie ogarnął śmiech. Jako że wywiązał się pewien rodzaj mniej oficjalnej rozmowy, "przemyciłem" jeszcze jedno, życzeniowe zdanie. "Mamy teraz wielką nadzieję na, w cudzysłowie, polski finał, gdybyś razem z Igą Świątek mogła zmierzyć się w finale. To byłoby coś wspaniałego". Artur Gac, Paryż