Gdy już wydawało się, że znów wielkimi krokami zbliża się wielki spektakl, czyli możliwy finałowy bój pomiędzy Igą Świątek i Aryną Sabalenką, druga rakieta świata została wyrzucona za burtę turnieju przez Mirrę Andriejewą. Obiektywnie patrząc na sprawy, Białorusinka miała w tym meczu kłopoty zdrowotne od początku. Zresztą można było nawet spekulować, gdy Aryna szybko zgłosiła niedyspozycję, a przy jej ławeczce znalazła się pomoc medyczna, że nie będzie w stanie rywalizować z nastolatką w Rosji. Dopiero po spotkaniu okazało się, że chodzi o problemy żołądkowe, podane lekarstwo wydatnie pomogło Sabalence podjąć walkę, wyszarpała po tie-breaku pierwszą partię, ale dwa kolejne sety kończyły się triumfami Andriejewej. Mirra Andriejewa o swojej sile: Zawsze gram tak, jak chcę i to mi pomaga Rosjanka już jest porównywana do Igi Świątek, a patrząc na jej gigantyczny potencjał fachowcy oceniają, że wkrótce może poważnie zagrozić naszej gwieździe, a zarazem najlepszej tenisistce świata. Na pomeczowym spotkaniu z dziennikarzami promieniejąca Rosjanka zupełnie nie wydawała się być onieśmielona tym, czego chwilę wcześniej dokonała na korcie. To była rozmowa jak już z dojrzałą zawodniczką, która udzielała wyczerpujących wypowiedzi i, można było odnieść takie wrażenie, że jest w tym bardzo szczera. W jej przypadku nie widać jeszcze, by była kierowana przez fachowców od PR-u, jej ekspresja jest podobną z tą, jaką prezentuje na korcie. Bardzo ciekawy wątek dotyczył tego, w jaki sposób rozgrywa swoje spotkania w odniesieniu do taktyki, którą wcześniej zakłada ze swoją od kilku miesięcy świeżo upieczoną trenerką Conchitą Martinez. 52-letnia Hiszpanka to jedna z wielkich postaci tego sportu, członkini Międzynarodowej Galerii Sław, a w przeszłości wiceliderka rankingu światowego, zwyciężczyni Wimbledonu i medalistka igrzysk olimpijskich. Tymczasem okazuje się, że pomimo tak wybitnej postaci w swoim boksie, Mirra Andriejewa stawia na "radosny tenis". Najlepiej od razu oddać głos Rosjance, która została zapytana, co poczytuje za swój największy atut i siłę. Co to właściwie oznacza? Dziennikarze, aby nie dokonać nadinterpretacji wypowiedzi sportosmenki, postanowili drążyć temat. "Kiedy mówisz, że grasz tylko na wyczucie, to chodzi ci od każdego pojedynczego zagrania do zagrania, czy od punktu do punktu? Masz plan, kiedy podchodzisz do każdego uderzenia, czy po prostu widzisz piłkę i zagrywasz ją tak, jak w danej chwili sobie wymyślisz?". Odpowiedź Mirry tylko potwierdziła to wszystko, co można było odczytać z kilku pierwszych wypowiedzianych zdań. Mirra Andriejewa o "badziewiu", jakie na siebie ściąga. "Mam w głowie za dużo decyzji" - Powiedziałabym, że od uderzenia do uderzenia. Kiedy więc na przykład rywalka gra forhendem, mam czas, aby zobaczyć, gdzie stoi, gdzie w pewnym sensie czeka aż odpowiem jej odegraniem, a potem decyduję, co powinnam zrobić. To znaczy, czy powinnam zejść po linii, posłać crossa, wykonać dropszota, czy zdecydować się na lob - odparła. W końcu znalazła jednak także "słabość" tego systemu, choć efekty na razie są spektakularne. - Pamiętam, że było ciężko. Grała naprawdę dobry tenis, a mnie później udało mi się odrobić straty. Jestem pewna, że to będzie wspaniały mecz, ale oczywiście jestem bardzo podekscytowana możliwością zagrania w swoim pierwszym półfinale - zaciera ręce Andriejewa, której bazą jest południe Francji, a konkretnie słynny kurort Cannes. Artur Gac, Paryż