Aryna Sabalenka podczas tegorocznej edycji Rolanda Garrosa wciąż znajduje się na świeczniku. Coraz głośniej jest jednak o tym, co Białorusinka - mimo swojej dobrej gry - robi nie na paryskiej mączce, lecz poza kortem. Między innymi w sali konferencyjnej, do której jednak... nie dotarła po swoim piątkowym meczu z rosyjską tenisistką Kamilą Rachimową, która wcześniej wyeliminowała Magdalenę Fręch. Druga rakieta świata - która po Rolandzie Garrosie może awansować na szczyt rankingu WTA kosztem Igi Świątek - zbojkotowała oficjalną, obligatoryjną konferencję prasową, tłumacząc się dyskomfortem i obawą o swoje bezpieczeństwo. Aryna Sabalenka w centrum wielkiej burzy. Gorąco na Rolandzie Garrosie Zachowanie Aryny Sabalenki to efekt głośnej burzy, jaką wywołały jej wcześniejsze wypowiedzi. Głównie ta dotycząca popierania białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Urodzona w Mińsku 25-latka nie chciała jednak komentować swojego gestu mimo usilnych nalegań ukraińskiej dziennikarki. Wcześniej - po starciu z Martą Kostjuk - była znacznie bardziej wylewna, przedstawiając swoje stanowisko w sprawie wojny toczącej się na Ukrainie po zbrojnej napaści Rosji wspieranej przez Białoruś. Piątkowe zachowanie i tłumaczenie Aryny Sabalenki oraz stanowisko organizatorów Rolanda Garrosa, którzy pozwolili jej odpuścić spotkanie z dziennikarzami, wywołało spore poruszenie. Iga Świątek wprost o decyzji organizatorów. Ekspert nie wytrzymał. "To absurdalne" Portal Tennis.com zauważył, że przed dwoma laty nikt nie stosował taryfy ulgowej wobec Naomi Osaki, która zgodnie z zapowiedzią bojkotowała konferencje prasowe, by zwrócić uwagi na problemy ze zdrowiem psychicznym. Na japońską tenisistkę nałożono grzywnę i grożono jej dyskwalifikacją, a w efekcie sama postanowiła wycofać się z rywalizacji. Brytyjski "Daily Mail" podkreśla, że Aryna Sabalenka "potęguje burzliwą atmosferę tego tygodnia", przywołując słowa Novaka Djokovicia, który mówił o sprawie serbskich roszczeń wobec Kosowa. Dziennikarze "L’Équipe" stwierdzili, że zamieszanie związane z Aryną Sabalenką to "opera mydlana, która ożywia konferencje prasowe od początku Rolanda Garrosa", natomiast kataloński dziennik "Mundo Deportivo" pisze o "fatalnym bałaganie" wywołanym przez białoruską tenisistkę.