Nie, 28-letnia tenisistka z Odessy nie wypiera się swoich ukraińskich korzeni. Wprost przeciwnie. Podróżuje do ogarniętej wojną ojczyzny. Aktywnie działa na rzecz pomocy ukraińskim ofiarom wojny i żołnierzom walczącym z rosyjskimi najeźdźcami. W ubiegłym roku w Krakowie wzięła udział (jako sędzia) w meczu charytatywnym "Iga Świątek i Przyjaciele", z którego dochód - ponad 2,5 miliona złotych - przeznaczony został dla poszkodowanych w wyniku konfliktu dzieci. Adoptowana Francuzka W 2018 roku wiele się w jej życiu zmieniło. Gael Monfils, jeden z najlepszych francuskich tenisistów, świetny showman, półfinalista US Open 2016 roku i Rolanda Garrosa z 2008 roku, wysłał jej wiadomość pod postem, w którym tenisistka pochwaliła się, że przebywa ze znajomymi w Paryżu. Tak rozpoczęła się ich burzliwa znajomość. Zerwali ze sobą na początku 2021 roku, by zaraz potem znów się zejść i ogłosić zaręczyny. Pobrali się w lipcu 2021 roku w Szwajcarii, gdzie mieszkał wtedy Gael. Elina zapowiedziała, że na korcie do końca kariery sportowej będzie używać panieńskiego nazwiska. W dokumentach posługuje się nazwiskiem Monfils. We Francji stali się niezwykle popularni. O parze dużo się pisze w lokalnych mediach. Oni nie za bardzo chronią swoją prywatność. Na Instagramie prowadzili konto G.E.M.S life, czyli (G)ael, (E)lina, (M)onfils, (S)vitolina, pokazując swoje codzienne życie. Profil śledzi do dziś ponad 130 tysięcy osób. W każdym razie dziś Switolina jest dziś po części Francuzką, choć z mężem mieszka w Monako. "Switolina, adoptowana Francuzka" - pisze dziennik "L’Equipe" przed meczem z Sabalenką. Gael Monfils dopinguje z loży W tegorocznym Roland Garrosie nie dało się usłyszeć i nie zauważyć sympatii jaką darzy ją miejscowa publiczność. Na jej meczach trybuny są niemal pełne. Tak było na korcie Simonne-Mathieu w meczach z Włoszką Martiną Trevisan (6:2, 6:2), Australijką Storm Hunter (2:6, 6:1, 6:1), Aliną Blinkovą (2:6, 6:2, 7:5) i w niedzielę na korcie Suzanne-Lenglen z Darią Kasatkiną (6:4, 7:6). Switolina czuje się jak u siebie, jak w swoim kraju przed własną publicznością. Jest może nawet lepiej, bo Francja to kraj Wielkiego Szlema, gdzie tenis traktuje się z nabożeństwem. - Od teraz rozumiem co tu musiał przeżywać Gael przez te wszystkie lata - powiedziała w stronę publiczności po trwającym blisko dwie godziny meczu z Kasatkiną. Monfils siedzi też wśród kibiców, w loży z ręką w opatrunku. Przez kontuzję odniesioną w epickim meczu z Argentyńczykiem Sebastianem Baezem nie mógł przystąpić do spotkania drugiej rundy z Holgerem Rune. Liczy na to, że wyleczy się na Wimbledon. Nie była w stanie podrzucić piłki lekarskiej To co jednak dodatkowo wywołuje sympatię wobec 28-letniej tenisistki to poza tym, że pochodzi z kraju ogarniętego wojną, jest jej nowa życiowa rola. W październiku Switolina urodziła córeczkę - Skai Monflis. To że wróciła do gry i to tak szybko budzi podziw nie tylko we Francji. A nie było jej łatwo. - Przez pierwszy tydzień treningu poruszała się jeden krok w lewo, dwa w prawo, ale tylko wtedy kiedy wiedziała w którą stronę zostanie zagrana piłka - opowiada w "L’Equipe" jej holenderski trener Reamon Sluiter. - Pracowała z piłką lekarską, ale najpierw nie mogła jej wyrzucić do góry, ale potem rzucała nią na 20, następnie na 40 centymetrów. Stopniowo nabierała siły i mięśni - dodał. W przeszłości Switolina była trzecią zawodniczką na świecie, wygrała Masters w Singapurze w 2018 roku. W tenisa nie zapomniała grać. Widać to już było w turnieju w Charleston, w którym zagrała zaledwie pół roku po porodzie. Z Kazaszką Julią Putincewą przegrała 7:6, 2:6, 4:6. Pierwszy mecz wygrała w szwajcarskim Chiasso, w turnieju rangi ITF - z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse 6:4, 6:2. Na pięć pierwszych startów zanotowała cztery porażki. Dwa mecze z Sabalenką Powrót do formy można było ogłosić po - poprzedzającym Roland Garros - występie w Strasburgu. Ukrainka wygrała w Alzacji 17. turniej WTA w karierze. - Zaskakuje mnie każdego dnia. Pracę, którą wykonała, ale też ta cała reszta - bycie mamą i to jak znosi ciężar wojny na Ukrainie. To co robi, jest niesamowite - powiedział jej trener. Z Sabalenką grała dwa razy. Przegrała z nią (Białorusinka miała wtedy 20 lat) w 2018 roku w Wuhan, ale zrewanżowała się jej w Strasbourgu dwa lata później. We wtorek na korcie Philipppe-Chatrier będzie miała za sobą ekspresyjnie reagującego męża i równie gorącą francuską publiczność. Ma w sobie dużo determinacji i odwagi. Czy to wystarczy na to, by pokonać wiceliderkę rankingu WTA?