Jeśli chodzi o zachowanie pozycji numer jeden w światowym rankingu, Iga Świątek ma wszystko w swoich rękach. By zachować prowadzenie, Polka potrzebuje przynamniej awansu do półfinału, jeśli Aryna Sabalenka zrobi to samo, Polka musi zagrać w finale, a jeśli Białorusinka także dostanie się do decydującego, 22-latka Raszyna bezwzględnie musi zwyciężyć. Iga Świątek znajduje się więc pod ogromną presją, lecz jak sama przyznaje, przywyka już do tego. - Każdego roku stawiam czoła innym wyzwaniom. Ciężkie chwile zostają mi w pamięci, ale również to, jak sobie z tymi wyzwaniami poradziłam. W jakimś sensie ubiegłoroczny US Open był przełomowym turniejem. Miałam poczucie, że jestem w stanie wygrać, choć na początku nie czułam się na korcie w stu procentach komfortowo. Wiele się nauczyłam w trakcie tych dwóch miesięcy za oceanem - dodała polska tenisistka. Sensacyjny zwrot akcji w meczu Aryny Sabalenki. Jasny sygnał dla Igi Świątek Spadek zainteresowania Igą Świątek? "Tenisowy świat jest taki, że zawodnicy przemijają" Iga Świątek została także zapytana o to, czy nie odczuwa spadku zainteresowania swoją osobą w porównaniu z ubiegłym rokiem. - Jak powiedział ostatnio Rafael Nadal, tenisowy świat w pewnym sensie jest taki, że zawodnicy przemijają. Nawet wspaniałe kariery zawodników, którzy przez kilka lat byli na pierwszym miejscu, przemijają, a potem przychodzi nowy numer jeden. Takie jest koło tenisowego życia - stwierdziła nasza reprezentantka. Rywalka Igi Świątek była w szoku. Ależ osąd po starciu z Polką. "Dzięki Bogu" W poniedziałek podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego rozpocznie 62. tydzień panowania na szczycie listy WTA. Po pierwszym w karierze awansie na pierwsze miejsce w rankingu dłużej utrzymały się tylko dwie zawodniczki: Niemka Steffi Graf - 186 tygodni oraz Szwajcarka Martina Hingis - 80. A jednak ostrzeżenie dla Igi Świątek. "Niebezpieczna sytuacja". To może się zemścić