"Jeśli chodzi o wojnę, to wiele razy przecież o tym mówiłam. Nikt z rosyjskich lub białoruskich sportowców nie popiera wojny. Nikt. Jak można popierać wojnę? Normalni ludzie nigdy tego nie robią" - tak przed kilkoma dniami wypowiedziała się Aryna Sabalenka na konferencji prasowej. Rzecz w tym, że jej słowa - choć mogą brzmieć dobrze - nie są zupełnie prawdziwe. Niestety, nie wszyscy rosyjscy sportowcy całkowicie i jasno odcięli się od Władimira Putina i wojny w Ukrainie. Zasygnalizowała to Ukrainka Łesia Curenko, która kilka tygodni temu wycofała się z pojedynku z Sabalenką, tłumacząc się atakiem paniki. Mówiła też, że - według jej wiedzy - trener, a prywatnie mąż, Weroniki Kudermietowej, Siergiej Demechin, w osobistych rozmowach z innymi ludźmi z tenisowego środowiska miał pochlebnie wypowiadać się na temat prezydenta Federacji Rosyjskiej. Wątpliwości budzą też poglądy wspomnianej wyżej Sabalenki. "Wciąż powtarzasz, że nikt nie popiera wojny. A czy możesz powiedzieć otwarcie o sobie: 'ja, Aryna Sabalenka, kategorycznie potępiam fakt, że Białoruś atakuje Ukrainę rakietami i chcę by to się skończyło?'" - próbowała niedawno docisnąć Białorusinkę jedna z ukraińskich dziennikarek. Aryna zrobiła unik. Odmówiła komentarza, a konferencja została przerwana przez moderatorkę. Na tym jednak nie koniec sprawy. Organizatorzy Roland Garros 2023 najwyraźniej rozłożyli na drugą rakietą świata parasol ochronny. To budzi kontrowersje. Burza w Rolandzie Garrosie! Skandal za skandalem. To przyćmiło rywalizację! Aryna Sabalenka pod parasolem ochronnym na Roland Garros 2023. Konferencje tylko dla wybranych? Sabalenka z pewnością nie jest krystaliczną postacią. W 2020 roku, po ogłoszeniu sfałszowanych wyników wyborów prezydenckich na Białorusi, widniała na liście sportowców udzielających poparcia reżimowi dyktatora. Teraz ponosi konsekwencje, a tamten jej wybór jest przypominany. Choć organizatorzy robią wszystko, by temat nie pojawiał się i aby tenisistka miała względny spokój. Pozwolono jej nawet opuścić jedną z konferencji prasowych. Może liczyć na taryfę ulgową, której nie zastosowano niegdyś wobec Naomi Osaki. W 2021 roku na French Open Japonka nie pojawiła się na spotkaniu z dziennikarzami, tłumacząc to próbą ochrony zdrowia psychicznego. Za taką decyzję nałożono na nią karę. Dziś, dwa lata po tamtych wydarzeniach, wobec Sabalenki postąpiono całkowicie inaczej. Teraz wygląda to tak, jakby w mityngach prasowych z Białorusinką mogli uczestniczyć tylko starannie wyselekcjonowani dziennikarze. "Dziennikarze (albo ich większość) w żaden sposób nie zostali powiadomieni o godzinie rozpoczęcia konferencji. Nikt nas też nie poinformował, że konferencja została zamknięta. A i co do samego 'zamknięcia' jest wiele wątpliwości" - zrelacjonował Dominik Senkowski ze Sport.pl. Pojawiły się podejrzenia, że... Aryna Sabalenka dobiera dziennikarzy, którzy mogą zadawać jej pytania. Cała sytuacja budzi ogromne oburzenie, zwłaszcza Brytyjczyków i Polaków. "Najbardziej szalony tydzień French Open w pamięci (przynajmniej mojej) trwa. Geopolityka, buczenie, a teraz numer 2 (Sabalenka) bojkotuje otwarte konferencje prasowe" - podsumował Mike Dickson z "Daily Mail". Zamęt po decyzji Sabalenki. Białorusinka wywołała burzę. "Fatalny bałagan" Konferencja Świątek przerwana po pytaniu o Sabalenkę. Kuriozalne tłumaczenie Wcześniej - po tym jak padło nazwisko Sabalenki - przerwano... konferencję Igi Świątek. "Co do Aryny, usłyszałam, ze nie wzięła udziału w konferencji. Do końca nie wiem, jaki był powód. Chyba nie czuła się komfortowo…" - zaczęła odpowiadać Polka, ale moderatorka nie pozwoliła jej dokończyć zdania. Jak tłumaczyła się WTA? W dość kuriozalny sposób. "Przepraszamy za nieporozumienie, ale zabrakło nam znajomości języka polskiego i zakończyliśmy konferencję prasową z powodu braku czasu" - przekazano w komunikacie dla Sport.pl. Afera przed meczem Aryny Sabalenki. Kibice jawnie się zbuntowali. To jej się nie spodoba