W piątek i sobotę na kortach Rolanda Garrosa odbywają się spotkania trzeciej rundy. Gdy w turnieju pań i panów pozostaje po 32 zawodników, można pokusić się o pierwsze małe podsumowania. Internauci postanowili sprawdzić, jakie państwo "wprowadziło" największą liczbę tenisistów do tej fazy zmagań. Jak dotąd na French Open dominuje Rosja, która miała aż dziesięciu przedstawicieli w 1/16 finału gry pojedynczej: Karena Chaczanowa, Andrieja Rublowa, Darię Kasatkinę, Anastazję Pawluczenkową, Anastazję Potapową, Kamillę Rachimową, Annę Blinkową, Elinę Awanesian, Jekatierinę Aleksandrową i Marię Andriejewą. Ostatnia z nich ma zaledwie szesnaście lat, co oznacza, że tamtejszej federacji musi zależeć na długofalowym rozwoju tej dyscypliny sportu nad Wołgą. Przełomowa zmiana na podium rankingu WTA. Ważne wieści dla "wielkiej trójki" Rosja przewodzi na French Open. 10 zawodników w 3. rundzie Na drugim miejscu znajdują się Stany Zjednoczone, które w czwartej rundzie mogły pochwalić się dziewięcioma tenisistami, a więc jednym mniej niż Rosja. Za USA jest przepaść, bo "podium" w tym zestawieniu zamykają ex aequo Argentyna i Włochy (po czterech graczy). Trzech zawodników miała Hiszpania, a po dwóch Brazylia, Kanada, Chiny, Dania, Niemcy, Kazachstan, Polska, Serbia i Ukraina. Jednego przedstawiciela "wprowadziły" Australia, Austria, Białoruś, Belgia, Bułgaria, Chile, Chorwacja, Czechy, Wielka Brytania, Grecja, Japonia, Norwegia, Peru, Rumunia, Słowacja i Tunezja. Novak Djoković zagra z Hubertem Hurkaczem? Serb już w czwartej rundzie Na liście brakuje oczywiście Francuzów. Miejscowi kibice mają powody do smutku. Największe nadzieje wiązali z Caroline Garcią i Gaelem Monfilsem. 29-latka odpadła jednak po starciu ze wspomnianą Blinkową, a 36-latek urodzony w Paryżu musiał się wycofać z meczu z Holgerem Rune z powodu urazu.