W rozmowie z dziennikarzami przed turniejem Sabalenka powiedziała, że jeśli rywalka chce ją nienawidzić, to proszę bardzo, dodając, iż rozumie, dlaczego Ukrainka nie podaje jej ręki. 20-latka z Kijowa potwierdziła, że i tym razem tak będzie, ale zwróciła uwagę, że nigdy - prywatnie czy publicznie - nie powiedziała, że nienawidzi Sabalenki. "Kiedy przyjeżdżam na turniej, to chcę wygrać każdy mecz, jedynie nie podaję ręki w niektórych przypadkach. Nigdy nie mówiłam ani w wywiadach, ani prywatnie, że nienawidzę Sabalenki ani kogoś innego. Nie wiem, jak skomentować fakt, że ona zaczęła o tym mówić" - przyznała Kostiuk. Jedną z rzeczy, o które natomiast Ukrainka obwinia Białorusinkę jest, iż ta trenuje w Rosji i rozmawia z tamtejszymi mediami. Według Kostiuk to niedopuszczalne i gdyby role się zmieniły, ona postąpiłaby inaczej. Switolina dokonała niezwykłej rzeczy. Co za powrót w finale przeciwko Rosjance "Przede wszystkim nie mogę czuć szacunku dla jej wyboru dalszego przebywania w Rosji, trenowania tam i rozmawiania z tamtejszymi mediami. Ponadto braku wyprowadzki z państw agresorów, mimo że ma na to wystarczające środki finansowe. Nie mogłabym zaakceptować siebie, kiedy mój kraj robi takie rzeczy, a ja tam zostaję i ludzie wokół mnie po prostu dalej żyją, odpoczywają, robią to co wcześniej" - stwierdziła 20-latka. Inną jest fakt, że Sabalenka, przecież numer dwa w rankingu WTA, nie wykorzystuje tego, aby coś zrobić. "Dla mnie osobiście gra w tenisa to nie tylko własny rozwój, pieniądze, wygoda, pomaganie rodzinie itp. Najważniejsza jest możliwość zmiany czegoś na lepsze. Po tym turnieju Sabalenka może stać się numerem jeden na świecie. Mając tak duży zasięg, ona odmawia jego wykorzystania. Jakie to przesłanie dla świata?" - powiedziała Kostiuk. Świątek zagrożona przez Sabalenkę i Rybakinę? "Niewiele się różnią"