Rywalizacja na paryskiej mączce rozpocznie się generalnie dopiero za tydzień - wtedy do rywalizacji przystąpią wszyscy najlepsi na listach rankingowych ATP i WTA. Od poniedziałku na obiektach im. Rolanda Garrosa odbywają się już eliminacje do fazy głównej - 64 zawodniczki i tylu samo zawodników liczy na wejście do elitarnego grona. Już samo jednak pojawienie się w drabince - nawet w eliminacjach! - może dać poważny zastrzyk finansowy. Czworo reprezentantów Polki w turnieju głównym, dwie Polki w eliminacjach. Mogło by być lepiej W rywalizacji panów polska obsada - w singlu - prezentuje się wyjątkowo ubogo. Mamy rozstawionego z trzynastką Huberta Hurkacza i... to właściwie już wszystko. Kamil Majchrzak wciąż jest zawieszony po pozytywnym wyniku testu antydopingowego z końca zeszłego roku, zaś Daniel Michalski i Kacper Żuk zajmują miejsca bliżej trzysetnego niż dwusetnego, a to nie wystarcza do próbowania sił w Paryżu. Lepiej jest wśród pań - Iga Świątek to wciąż liderka światowego rankingu i jedynka na paryskich obiektach, na których już dwukrotnie cieszyła się z końcowego sukcesu. Po raz pierwszy w Paryżu rozstawiona będzie Magda Linette, a w ostatniej chwili miejsce w turnieju głównym uzyskała Magdalena Fręch. Na dodatek miejsce w eliminacjach wywalczyły sobie: Maja Chwalińska, która spadła co prawda do czwartej setki rankingu WTA, ale korzysta z "zamrożonego rankingu" oraz Katarzyna Kawa. One swoje zmagania zaczną we wtorek. Polki nie będą faworytkami. Rywalka Chwalińskiej na mączce ostatnio tylko przegrywała Chwalińska w losowaniu drabinki w teorii nie miała szczęścia - od razu zmierzy się bowiem ze 105. rakietą świata, dwójką w całych kwalifikacjach - Włoszką Lucrezią Stefanini. Tyle że 25-latka na kortach ziemnych przegrała w maju wszystkie trzy spotkania - w dwóch turniejach WTA 125 i w pierwszej rundzie w Rzymie, gdzie dostała dziką kartę. Uległa nawet 830. w rankingu WTA Amandine Hesse w Saint Malo. Jeśli zawodniczka z Dąbrowy Górniczej wygra ten pojedynek, to w drugiej rundzie będzie ją czekać starcie z jedną z mniej znanych Rosjanek (Marią Timofiejewą lub Mariną Mielnikową), a w ewentualnym decydującym starciu: najprawdopodobniej ze Słowenką Kają Juvan lub Amerykanką Taylor Tonwsend. I to właśnie ta ostatnia tenisistka, patrząc na obecną formę, będzie faworytką do gry w turnieju głównym. Kawa zagra we wtorek z 27-letnią Kanadyjką Carol Zhao, a jeśli wygra ten mecz - w drugiej rundzie spotka się z Niemką Laurą Siegemund (numer sześć w drabince kwalifikacji) bądź z utalentowaną 17-letnią Czeszką Sarą Bejlek, ubiegłoroczną triumfatorką Rolanda Garrosa w deblu juniorek. Polki nie zarobiły w tym roku za wiele. Muszą poprawić ranking Dla obu Polek występ w Paryżu będzie okazją do poprawienia stanu finansowego. W tenisowym świecie mówi się, że by nie dokładać do występów na korcie, licznych podróży i utrzymywania sztabów szkoleniowych, trzeba być najniżej w okolicach 150. miejsca w światowym rankingu. Aby zaś zarabiać - mieć pewne miejsce w czołowej setce. Chwalińska była w okolicach 150. pozycji w połowie zeszłego roku. Później straciła sześć miesięcy lecząc kontuzjowane kolano, od marca próbuje wrócić do dawnej dyspozycji, grając w nisko notowanych turniejach ITF. Na razie bez sukcesów, choć ma za sobą już rywalizacje na Słowacji, w Czech, dwukrotnie we Włoszech, znów w Czechach, w Chorwacji i w zeszłym tygodniu - w Austrii. Łącznie zarobiła w nich, licząc tylko rywalizacje singlowe, niespełna 4 tysiące dolarów. Za 2,5 miesiąc podróży i występów! Niewiele lepiej jest w przypadku Kawy, a ona przecież grała na początku roku w Stanach Zjednoczonych, później w Kolumbii, wróciła do Europy (Czechy, Słowacja), by ostatnie półtora miesiąca znów spędzić za oceanem. Jej zarobek w singlu to raptem 16 tys. dolarów, najwięcej dostała w Charlestonie za grę w drugiej rundzie eliminacji WTA 500. Eliminacje w Paryżu lepiej płatne niż wygrywanie turniejów ITF W tej sytuacji występ na kortach Rolanda Garrosa, nawet w pierwszej rundzie eliminacji, może być dla obu Polek szansą na finansowe odbicie. Coś zresztą może o tym powiedzieć nawet utalentowana Rosjanka Mirra Andriejewa. Za wygranie dwóch turniejów ITF W60 w Szwajcarii dostała łącznie 14,6 tys. dolarów, czyli mniej, niż za samo wyjście na kort w eliminacjach w Paryżu. Tu bowiem stawka za pierwszą rundę eliminacji wynosi 16 tys. euro, za awans do drugiej rundy - 22 tys., a za grę w trzeciej rundzie - 34 tysiące. To więcej niż obie Polki zarobiły w tym roku! Triumfatorka kobiecego French Open zgarnie zaś 2,3 miliona euro, a przegrana w finale - 1,5 miliona euro.