Aryna Sabalenka już od swojego pierwszego meczu w Roland Garros jest na ustach wszystkich zagranicznych ekspertów. Po wygranym starciu z Martą Kostiuk podczas konferencji prasowej wdała się w poważną dyskusję z dziennikarką, która wprost zarzuciła jej, że nie potrafi określić swojego stanowiska w sprawie wojny. Kobieta uświadomiła jej, że niebawem może zostać numerem jeden w kobiecym tenisie, natomiast jej relacje z zawodniczkami z Ukrainy pozostawiają wiele do życzenia. "Przekręcasz słowa w taki sposób, jakby one (tenisistki z Ukrainy przyp.red.) cię nienawidziły, choć same nigdy tego nie mówiły. One jedynie oczekują od ciebie deklaracji czy potępiasz, czy wspierasz wojnę?" - powiedziała bez ogródek dziennikarka. W odpowiedz Białorusinka po raz kolejny przetoczyła swoje słowa, podkreślając, że żaden sportowiec pochodzący z Rosji i Białorusi nie chce wojny. 25-latka tą wypowiedzią rozpętała istną burzę w internecie. W efekcie przestała brać udział w konferencjach prasowych, co nie zostało dobrze odebrane przez kibiców. Swoje zdanie w kwestii postawy Aryny wyraziła również jej rywalka z kortu. Agnieszka Radwańska rozegrała mecz legend na Roland Garros. To nie była łatwa przeprawa Oberwało się Sabalence po konferencji. Podwójne standardy w turnieju Białorusinka po wygranym meczu ze Switoliną znów podpadła kibicom, którzy twierdzą, że ta celowo sprowokowała zawodniczkę pod siatką. Aryna zdawała sobie sprawę, że rywalka nie podejdzie i nie poda jej ręki. Zdaniem 28-latki zachowanie tryumfatorki Australian Open 2023 było tylko próbą zaognienia napiętych stosunków między nią, a tenisistkami pochodzącymi z Ukrainy. Jakby tego było mało, Sabalenka niespodziewanie pojawiła się na konferencji prasowej. Wczęśniej swoją nieobecność argumentowała tym, że nie czuje się bezpiecznie, kiedy dostaje pytania niezwiązane ze sportem, tylko z polityką. Po meczu z 28-latką postanowiła jednak przerwać milczenie w sprawie wojny i prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki. "Mówiłam to wielokrotnie, ale powtórzę jeszcze raz - nie popieram wojny. Nie chcę, by my mój kraj był w nią zaangażowany. Obecnie nie popieram też Aleksandra Łukaszenki. Spotykałam się z nim tylko na meczach Pucharu Federacji. Wtedy nie było wojny. Nie jestem politykiem. Gdybym nim była, nie byłoby mnie tu" - powiedziała sportsmenka. Na reakcję Switoliony nie trzeba było długo czekać. Tenisistka przyznała w rozmowie z dziennikarzami, że w przeciwieństwie do Sabalenki nie ucieka od niewygodnych pytań. Zdaniem Switoliny, 25-latka może liczyć w Paryżu na specjalne traktowanie, bowiem nie otrzymała żadnej kary za niewstawienie się na konferencję prasową. Dodatkowo przypomniała sytuację z Naomi Osaką, która musiała słono zapłacić za podobną postawę co wiceliderka WTA. "Sądze, że zaady powinny być równe dla wszystkich. Na przykład, dlaczego Naomi została ukarana grzywną w przeszłości, a tym razem nie ma kary finansowej dla zawodniczki, która również pominęła konferencję prasową" - zaznaczyła tenisistka. Iga Świątek na poziomie największych tenisowych gwiazd. Oto dowód!