To obrazek, na który w ostatnich dniach czekali wszyscy fani Igi Świątek - liderka rankingu WTA wróciła na kort. W ćwierćfinałowym meczu z Jeleną Rybakiną w Rzymie polska tenisistka nabawiła się kontuzji prawej nogi i musiała skreczować. I choć sama następnego dnia - po przejściu badań diagnostycznych - poinformowała, że rezerwuje bilety do Francji, niepokój o jej stan zdrowia wciąż trwał. We wtorek Iga Świątek pochwaliła się jednak, że nie tylko dotarła już nad Sekwanę, lecz także wznowiła treningi. 21-latka znajduje się pod ogromną presją - w Paryżu broni nie tylko wielkoszlemowego tytułu, lecz także pozycji numer jeden w światowym rankingu. Istnieje bowiem możliwość, że Aryna Sabalenka wyprzedzi naszą reprezentantkę nawet wówczas, gdy odpadnie już w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa. Roland Garros. Zaskakująca wpadka organizatorów z Igą Świątek w roli głównej Polka ma jednak swój los we własnych rękach i nie bez kozery nazywana jest przez wielu "królową Paryża". To właśnie tam Iga Świątek zdobyła w 2020 roku swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł, wypływając na szerokie wody. Sukces powtórzyła przed rokiem. Właśnie to najprawdopodobniej mieli w pamięci organizatorzy Rolanda Garrosa, publikując w sieci nagranie z treningu Igi Świątek z napisem obwieszczającym, że Polka wróciła na swoją ziemię. Popełnili jednak przy tym kuriozalny błąd, używając w kontekście naszej zawodniczki... męskiego zaimka dzierżawczego "his". Błąd błyskawicznie wypomnieli organizatorom w komentarzach kibice i post zniknął z mediów społecznościowych. Następnie został opublikowany na nowo, lecz już w poprawionej wersji. Iga Świątek jest wielką faworytką Rolanda Garrosa w oczach wielu ekspertów. Należy do nich między innymi była austriacka tenisistka Barbara Schett, która zaznaczyła, że choć nasza reprezentantka jest najbardziej kompletną zawodniczką, w walce o końcowy triumf liczyć będą się także Aryna Sabalenka oraz Jelena Rybakina - triumfatorka turnieju WTA w Rzymie.