Ten tydzień jest 62. z kolei, w którym Iga Świątek przewodzi światowemu rankingowi tenisistek. Awansowała na tę pozycję 5 kwietnia zeszłego roku, gdy karierę zakończyła Ashleigh Barty. Nie została "jedynką" przypadkowo - całkowicie na to zasłużyła, miała serię 37 zwycięstw z rzędu, wygrała dwa turnieje Wielkiego Szlema i kilka innych, też prestiżowych. W tym roku Polka ma - na razie - zaledwie dwa "skalpy", triumfowała w Dausze i Stuttgarcie. Wielkie zagrożenie dla Igi Świątek. Sabalenka mówiła o tym otwarcie Ważniejsze jest jednak to, że na drodze Polki do dłuższego panowania pojawiły się dwie pretendentki: Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina. Obie dysponują bardzo mocnymi serwisami, są od Polski wyższe, preferują tenis siłowy. Obie też zaczęły wygrywać prestiżowe turnieje: Australian Open, Madryt (Sabalenka), Indian Wells, Rzym (Rybakina). Białorusinka zbliżyła się do Polki na włos, Kazaszka ma większą stratę, ale wynika ona głównie z małej zdobyczy punktowej w drugiej części 2022 roku. Zapewne będzie groźna w walce o pozycję numer jeden, ale za jakiś czas. Teraz do walki włączyła się za to Sabalenka, która z tym się nie kryła. - Myślę, że bardzo się rozwinęłam i mam wszystko, by być numerem jeden - powiedziała na oficjalnej konferencji przed startem Rolanda Garrosa. Iga Świątek nie była skazana na potknięcie rywalki. Miała wszystko w swoich rękach Gdy półtora tygodnia temu tenisistki po raz pierwszy wychodziły na kort, Sabalenka była liderką wirtualnej listy WTA. To zestawienie, które nie obejmowało już punktów wywalczonych rok wcześniej w dwóch tygodniach trwania French Open. Białorusinka odpadła wtedy z Rolanda Garrosa już w trzeciej rundzie, przegrała z Włoszką Camilą Giorgi. Od razu przeniosła się jednak na trawę, zagrała w holenderskim 's-Hertogenbosch i dotarła tam do finału. Te punkty straciła, ale to niewiele przy dorobku Igi Świątek za wygranie całych zmagań w Paryżu. Po odliczeniu zdobyczy obu tenisistek, Białorusinka miała w rankingu przewagę aż 471 punktów. Oznaczało to, że Polka może stracić pierwsze miejsce po 62 tygodniach prowadzenia. Po pierwsze: musiała dojść co najmniej do ćwierćfinału, gdyby Białorusinka wcześnie odpadła. Tak się nie stało. Wiele wyjaśniło się dopiero dziś, po meczach półfinałowych. Blisko tysiąc punktów przewagi Igi Świątek nad Sabalenką? To będzie możliwe już w sobotę! Sabalenka przegrała swoje spotkanie, a to oznacza, że w najnowszym zestawieniu będzie miała 8012 punktów. Iga przed swoim spotkaniem z Beatriz Haddad Maią traciła jeszcze dość sporo, ale pokonanie Brazylijki sprawiało, że zapewniłaby sobie pierwsze miejsce w kolejnym notowaniu listy WTA, już po Rolandzie Garrosie. I tak się stało - Świątek po trudnym meczu, ale stojącym na wysokim poziomie, wygrała 6:2, 7:6 i zgarnęła za to aż 520 rankingowych punktów. Na dziś ma ich już 8240 - to więcej niż Sabalenka. A jeśli wygra w sobotę finał z Muchovą, dostanie kolejne 700. Wtedy przewaga nad Białorusinką będzie już w miarę bezpieczna - aż 928 punktów. Na tyle bezpieczna, że pozwoli cieszyć się z fotela liderki do zakończenia Wimbledonu.