W czwartek odbyło się losowanie drugiego tegorocznego turnieju wielkoszlemowego - Rolanda Garrosa. W pierwszej rundzie rywalizacji na paryskich kortach los połączył Białorusinkę Arynę Sabalenkę z Ukrainką Martą Kostiuk. Od momentu wybuchu wojny ta druga nie podaje ręki zawodniczkom z Białorusi i Rosji, jest wobec nich w pewnym stopniu wrogo nastawiona. Nie inaczej zapewne będzie tym razem. Wokół tego meczu zaczynają się podteksty. Druga rakieta świata została zapytana o tę sytuację. - Nie chcę marnować energii na takie rzeczy. To nie moja sprawa, więc jeśli mnie nienawidzi, w porządku. Nie mogę nic z tym zrobić. Będą ludzie, którzy mnie kochają i będą ludzie, którzy mnie nienawidzą. Ja do niej takich uczuć nie żywię - przyznała (cytat za tennisuptodate.com). Sabalenka nie odpuści Świątek. Powiedziała to wprost, jasna deklaracja Aryna Sabalenka przed meczem z Ukrainką: "Sport nie powinien zajmować się polityką" Z drugiej strony Sabalenka wykazała akceptację dla wspomnianego niepodawania rąk. - Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego oni (Ukraińcy - przyp. red.) tak robią. Wyobrażam sobie, że uścisną dłoń Rosjanom i Białorusinom, a potem otrzymają wiele wiadomości z ojczyzny. Jednocześnie uważam, że sport nie powinien zajmować się polityką. Jesteśmy tylko sportowcami. Jeśli czują się dobrze bez uścisku dłoni, to ja jestem z tego zadowolona - zakończyła. W kontekście sportowym 25-latka urodzona w Mińsku celuje w drugi w swojej karierze tytuł wielkoszlemowy. Pierwszy zdobyła w styczniu w Australian Open. Jeśli wygra z Kostiuk, teoretycznie w kolejnych rundach może zmierzyć się kolejno z Panną Udvardy, Qinwen Zhang, Karoliną Pliskovą, Caroline Garcią, Jessicą Pegulą, a w finale z Igą Świątek. To oczywiście tylko przewidywany rozwój sytuacji w drabince na podstawie rozstawienia. Białorusinka dzięki French Open może także zostać nową liderką rankingu WTA. Stanie się to przy kilku wariantach rozwoju wydarzeń. W pierwszym nie musi w zasadzie nic robić - awansuje automatycznie, jeśli Świątek nie dotrze nawet do ćwierćfinałów. Jeśli zaś Sabalenka przedrze się sama do półfinałów, to Polka musi co najmniej osiągnąć poziom finału by się wybronić. Gdyby zaś doszło do meczu o trofeum między obiema paniami, to oczywiście zwyciężczyni "weźmie wszystko". Wysłała Idze Świątek jasny sygnał. Ujawnia broń Aryny Sabalenki