Jessiki Peguli nikt w Paryżu nie wymieniał w gronie głównych pretendentek do końcowego triumfu. Amerykanka jest od miesięcy w ścisłej czołówce światowego rankingu, ale raczej dzięki swojej regularności, niż pojedynczym sukcesom. Ma w karierze tylko jeden poważny singlowy "skalp" - jesienią 2022 roku triumfowała w WTA 1000 w Guadalajerze, turnieju poprzedzającym WTA Finals. Wtedy jednak zabrakło np. Igi Świątek, która już w spokoju wolała się przygotowywać do zmagań w Teksasie. Zwykle Pegula dociera do ćwierćfinału, czasem do półfinału ważnej imprezy - i tam kończą się jej marzenia o triumfie. W tym roku ugrała w starciu z Igą Świątek trzy gemy w finałowej potyczce w Dausze, była też w półfinale w Dubaju, Miami i Charlestonie oraz dwóch innych ćwierćfinałach (Australian Open, Madryt). Pierwsze rundy przechodzi zwykle w imponującym stylu, a później coś się zacina. French Open 2023. Giorgi może ograć każdego. Pegulę też zatrzymała w prestiżowym turnieju Wyjątków od tej reguły nie było zbyt wiele, choć w Rzymie Amerykanka odpadła już z rywalizacji po pierwszej potyczce z Taylor Townsend. Jej dyspozycja w Paryżu była więc wielką niewiadomą, ale na razie Pegula pokazuje się z doskonałej strony. A trzeba przyznać, że losowanie miała wyjątkowe podstępne: najpierw ubiegłoroczna finalistka z Melbourne Danielle Collins, teraz zaś nieobliczalna, grająca bardzo agresywnie Camila Giorgi. W sumie Pegula zagrała w tych dwóch meczach ledwie trzy sety, na korcie nie spędziła nawet dwóch godzin. A już jest w trzeciej rundzie! W starciu z Giorgi mogła nastawiać się na dość długi mecz - od początku zeszłego roku spotykały się trzykrotnie i zawsze były to trzysetowe batalie. Padały co prawda łupem Amerykanki, ale Włoszka dwa lata temu w Montrealu potrafiła ją ograć w półfinale, a później wygrać cały turniej. Gdy Giorgi gra "siedzi", to może wygrać z każdą zawodniczką świata. Kiedyś w Australian Open oddała ledwie dwa gemy młodziutkiej Idze Świątek, rok temu w Paryżu rozbiła - po przegraniu pierwszego seta! - samą Arynę Sabalenkę 6:1, 6:0. A to o czymś świadczy. Roland Garros 2023. Świetny set Jessiki Peguli. Pozbawiła rywalkę złudzeń I dziś od początku Giorgi starała się grać agresywnie, ale Pegula była na taki tenis świetnie przygotowana. Nie pozwalała rywalce wejść w kort, sama dyktowała warunki i rozrzucała ją po korcie. Włoszka była bezradna, gdy Amerykanka atakowała już jej pierwszy serwis. A czyniła to z wielką precyzją. Po dwóch przełamaniach Pegula odskoczyła na 4:0, grała swobodnie, imponowała w defensywie. Widać było, że świetnie czuje się na głównej arenie zmagań we French Open, choć na trybunach pojawiła się garstka widzów. W piątym gemie Giorgi obroniła break pointa, po czym w końcu wygrała jakiegoś gema, a później jeszcze raz obroniła swoje podanie. Można było liczyć na to, że zdoła wrócić do zaciętej rywalizacji w drugim secie, bo pierwszego przegrała 2:6. Tyle że wtedy wszyscy zostali zaskoczeni - po krótkiej rozmowie z fizjoterapeutką Włoszka zrezygnowała z gry, oddała awans walkowerem. Nic nie zapowiadało tego, że ma jakieś problemy - normalnie dobiegała do piłek, choć, po prawdzie, pozwoliła zakończyć Peguli seta dwoma asami serwisowymi, jedynymi w tej partii. Może wtedy coś się stało? Pegula jest już więc w trzeciej rundzie, a tu czeka ją przeprawa z kolejną nieobliczalną zawodniczką, za to równo grającą w tourze - Belgijką Elise Mertens. Ona pokonała dziś Kolumbijkę Camilę Osorio 6:3, 7:6.