Katarzyna Piter nigdy nie zaliczała się do światowej czołówki, ale w kobiecym tourze przez lata jakoś się odnajdywała. Dekadę temu była nawet w czołowej setce rankingu WTA, ale już od początku zeszłego roku porzuciła rywalizację w singlu, bo tam przegrywała mecz za meczem. Skupiła się na deblu - i to z całkiem niezłym efektem. Latem zeszłego roku była już nawet 66. na liście deblistek, ale po US Open musiała zrobić półroczną przerwę. Wróciła w dobrym stylu, znów stworzyła niezłą parę z Gruzinką Oksaną Kałasznikową. Doświadczona Polka doszła do finału turnieju WTA 250 w Bogocie, grała w finale WTA 125 w San Luis Potosi i półfinale WTA 125 w Reus. Nie wystarczyło to jednak do uzyskania miejsca w głównej drabince Rolanda Garrosa. Miejsce w turnieju w ostatniej chwili. I znakomity występ Polki i Węgierki! Koniec końców Polka się jednak w niej znalazła, w ostatniej chwili. Stworzyła duet z Węgierką Dalmą Gálfi, która kiedyś zapowiadała się na niezłą tenisistkę, bo w 2015 roku wygrała juniorski Wimbledon w deblu, a dwa miesiące później juniorski US Open w singlu, ogrywając w finale Sofię Kenin. Tylko że w jej przypadku przejście z tenisa młodzieżowego do seniorskiego okazało się bardzo trudne. Tu Węgierka nic nie osiągnęła, dziś w rankingu singlistek jest w pobliżu setnego miejsca, w deblu zaś - jeszcze dalej. A jednak Piter i Gálfi były w stanie sprawić sporą niespodziankę w pierwszej rundzie - pokonały bardzo dobre deblistki: Nowozelandkę Erin Routliffe i Chilijkę Alexę Guarachi. Dziś poprzeczka poszła jednak mocno w górę - na drodze Polki i Węgierki stanęły bowiem: Kanadyjka Gabriela Dabrowski (WTA 18) i Brazylijka Luisa Stefani (WTA 23). We French Open są rozstawione z ósemką. Piter i Gálfi zaczęły jednak znakomicie, po trzech gemach prowadziły już 3:0, z podwójnym przełamaniem. Problemem były jednak te gemy, w których zagrywała poznanianka. Rywalki od razu dobiegały do taśmy, po dobrym returnie tworzyły przewagę. Przełamały serwis Polki, a później miały kolejną szansę przy stanie 3:4. Wtedy jednak Kanadyjka, choć miała wykładankę na drugim metrze kortu, trafiła smeczem w taśmę. Piter jakoś się więc wybroniła, a później Polka i Węgierka wygrały całego seta - 6:4. Roland Garros 2023. Katarzyna Piter zagra w trzeciej rundzie debla! Już jednak pod jego koniec widać było, że Piter i Gálfi mają problemy z punktowaniem przy serwisach rywalek. Kanadyjka i Brazylijka wciąż dążyły do szybkiej gry przy taśmie, ona im dawała przewagę. Polka i Węgierka bardzie pilnowały jednak dalszej części kortu. Na dodatek to Dabrowski i Stefani miały znacznie większe wsparcie ze strony... publiczności, ona im wyraźnie sprzyjała. W tym secie doszło tylko do dwóch przełamać - oba nastąpiły, niestety, przy serwisie Piter. Jeszcze przy stanie 2:5 i 30:15 próbowały walczyć, ale błąd Węgierki w ważnej akcji podciął im skrzydła. O awansie miała więc decydować trzecie partia. Ta zaś toczyła się początkowo dokładnie tak, jak ta pierwsza. Zaraz na początku decydującego seta Polka i Węgierka uzyskały dwie szanse na przełamanie rywalek. Drugą z nich wykorzystały - Dabrowski trafiła w siatkę. Gdyby więc odpowiednio "przypilnowały" swoich gemów serwisowych, wywalczyłyby awans do trzeciej rundy. Mało tego, za chwilę podwyższyły na 2:0, a później na 3:0, po świetnym returnie Piter, gdy piłka lekko zahaczyła o linię. Dabrowski próbowała zgłaszać inne zdanie i ratować gema, ale niewiele wskórała. French Open 2023. Było tak blisko awansu Katarzyny Piter. Dwie piłki od historycnej chwili Później zaś znów przyszedł gem serwisowy Piter i... znów polsko-węgierski duet stracił ważne punkty. Sytuacja układała się kalka w kalkę jak w pierwszym secie: przy prowadzeniu 4:3 Polka znów stanęła do serwisu. To był absolutnie kluczowy gem, konieczna była jednak powtórka z pierwszej partii. I to się udało, choć po dwóch błędach poznanianki, przy stanie 15:30, mogło być już nerwowo. Polka i Węgierka potrzebowały więc jeszcze tylko jednego gema do awansu, do serwisu podeszła Gálfi, a przecież do tej pory rywalki nie przełamały jej ani razu. Akcja przy stanie 15:15, gdy jeden i drugi duet tak przechodził z defensywy do ofensywy, że nie można było połapać myśli, była tak efektowna, że Piter nie wiedziała nawet, jak ma po wygranej piłce rozładować emocje. Tyle że Węgierka miała problemy z pierwszym podaniem, nie była już tak skuteczna jak wcześniej. Przy trzecim break poincie Kanadyjka i Brazylijka w końcu krzyknęły z radości, wyrównały na 5:5. Teraz, przy swoim gemie serwisowym, Piter musiała bronić pozostania w meczu - wygranie go dawało jej parze tie-breaka. Widowiskowych akcji w tym fragmencie było wiele, Piter i Gálfi prowadziły 40:15, a już po chwili znów musiały grać na przewagi. Błąd popełniła Węgierka, po niej dwa serwisy z rzędu spudłowała Piter, wreszcie - przy pierwszej piłce meczowej - efektownym returnem w końcową linię popisała się Dabrowski. I to faworytki awansowały dalej, w trzeciej rundzie zmierzą się z Leylah Fernandez i Taylor Townsend.