Ostatniego turnieju WTA w Rzymie Aryna Sabalenka nie będzie wspominała najlepiej. Odpadła niespodziewanie szybko, a po wszystkim starała się znaleźć jakiekolwiek pozytywne punkty takiego obrotu spraw. Zasygnalizowała, że wolny czas poświęci na regenerację. "Wykończona. Zdecydowanie muszę podładować baterie" - wyjaśniła we wpisie na Twitterze. Teraz 25-latka z Mińska zaliczyła udany powrót na kort. Pokonała Ukrainkę Martę Kostiuk 6:3, 6:2. Po meczu doszło do sytuacji, która wzbudziła spore kontrowersje. Kostiuk, swoim zwyczajem, nie podała ręki białoruskiej przeciwniczce. To nie spodobało się kibicom zasiadającym na francuskich trybunach. Zareagowali buczeniem i gwizdami. Co ciekawe, Sabalenka początkowo sądziła, że te nieprzyjemności skierowane były do niej i teatralnie, w przerysowany sposób, ukłoniła się fanom. Potem się z tego tłumaczyła. Nerwowo było również podczas konferencji prasowej. Tam czekało na Arynę starcie z dziennikarką z Ukrainy. Ta wzięła ją pod włos. "Jesteś za czy przeciwko wojnie? Unikasz odpowiedzi na pytanie" - rzuciła do tenisistki. Odpowiedź? "Jeśli chodzi o wojnę, to wiele razy przecież o tym mówiłam. Nikt z rosyjskich lub białoruskich sportowców nie popiera wojny. Nikt. Jak można popierać wojnę? Normalni ludzie nigdy tego nie robią. To oczywiste, że nie popieramy wojny. To jak jeden plus jeden, zawsze równa się dwa. Jeśli moglibyśmy w jakiś sposób zatrzymać wojnę jako sportowcy, to od razu byśmy to uczynili. Niestety nie mamy takiej mocy" - oświadczyła zirytowana Sabalenka. Jest jednak pewien zasadniczy problem... Roland Garros 2023: terminarz i wyniki kobiet. Kiedy mecze? [drabinka turniejowa] Curenko o Rosjanach i Białorusinach w tenisie: "Teraz żaden zawodnik ze mną nie rozmawia" Trudno nie odnieść wrażenia, że wypowiedź Sabalenki na temat niepopierania wojny w Ukrainie przez żadnych rosyjskich i białoruskich sportowców jest czymś innym niż kłamstwem. Dowodów jest mnóstwo. Ostatnio światło na sprawę rzucała chociażby ukraińska tenisistka Łesia Curenko, niedawna rywalka Igi Świątek. Zasygnalizowała, że wiele Rosjanek w rzeczywistości bliżej do pozytywnych ocen działań Putina. "Tylko jedna osoba ze mną rozmawiała bezpośrednio pierwszego dnia wojny. Powiedziała mi, że to wszystko, co się dzieje, jest takie straszne. Teraz żaden zawodnik ze mną nie rozmawia. Nie współczuję im, bo jeśli oni cierpią, my cierpimy znacznie bardziej. W takich wpadkach można pomóc na wiele sposobów, a jeśli się boisz, to można zmienić obywatelstwo lub przenieść rodzinę. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby chcieli się wypowiadać, ponieważ ci, którzy popierają wojnę, zostaną wtedy ujawnieni" - wyjaśniła Curenko. Przekazała również, że według jej wiedzy trener, a prywatnie mąż, Weroniki Kudermietowej, Siergiej Demechin, w osobistych rozmowach z innymi tenisowymi trenerami miał pochlebnie wypowiadać się na temat Władimira Putina. Trudno też zapomnieć o tym, że wspomniana Kudermietowa bez cienia zażenowania występuje na kortach z logiem Tatnieftu na stroju. To rosyjska firma objęta sankcjami przez Unię Europejską. W pamięci kibiców pozostaje również gest Anastazji Potapowej, która zignorowała zasadę neutralności i pokazała się publiczności Indian Wells w koszulce Spartaka Moskwa. Odebrano to jako prowokację. Rosjanka rozbita przez niżej notowaną rywalkę. Jeszcze niedawno grała z Igą Świątek o finał Sawin obnażył interesy rosyjskich sportowców. "Udane życie po zakończeniu kariery" Słowom Sabalenki przeczy bardzo kategoryczna wypowiedź piłkarza Artioma Dziuby z Lokomotiwu Moskwa. "Jestem całkowicie za Putinem. Nawet tego nie ukrywam. Przez całe życie jestem za moim krajem. Wierzę, że jesteśmy w słusznej sprawie, historia wszystko oceni" - deklarował w rozmowie, którą przeprowadził z nim Nobel Arustamyan. Ze swoim poparciem dla Putina i jego decyzji nie kryje się również biathlonistka Weronika Stiepanowa. "Bardzo dziękujemy za podniesienie flagi państwa wysoko, a my jej nie obniżymy. Obiecuję!" - zwróciła się do dyktatora w trakcie wizyty rosyjskich olimpijczyków na Kremlu. A przykłady można mnożyć. Interesy i przekonania sportowców z Rosji obnażył ostatnio zresztą były rosyjski piłkarz, Jewgienij Sawin, który już na początku wojny w Ukrainie wyjechał ze swojej ojczyzny. Odniósł się do słów Dziuby i ubrał je w szerszy kontekst. Dla niego nie ma miejsca na półśrodki. Albo należy jasno i publicznie opowiedzieć się przeciwko wojnie i Putinowi, albo godzić się na to, że milczenie równoznaczne jest z poparciem Kremla. "Dla mnie nie ma tu półtonów. Albo patrzysz na to i zgadzasz się z tym - milczysz, oszukujesz się. Albo mówisz głośne 'nie', mówisz tak, jak jest" - podsumował. Ukrainka nie owijała w bawełnę. Ujawniła prawdę o Rosjanach i Białorusinach