Pięć lat po zakończeniu zawodowej kariery Agnieszka Radwańska jest bliska, by skompletować wszystkie turnieje wielkoszlemowe, tylko już jako uczestniczka rywalizacji legend. Po wzięciu udziału w Australian Open i Wimbledonie, w tym roku była wiceliderka światowego rankingu pojawiła się w Paryżu, by zagrać na Roland Garros. W styczniu wygrała zresztą w Melbourne turniej deblowy w parze z Danielą Hantuchovą. Przede wszystkim dużo zabawy, ale też sporo pięknych zagrań W stolicy Francji Radwańska w solowej karierze najdalej zaszła do ćwierćfinału w 2013 roku. W tegorocznym Roland Garros zdecydowała się na udział w turnieju mikstów, a jej partnerem jest dwukrotny mistrz paryskiego szlema, Hiszpan Sergi Bruguera. Naprzeciwko stanęli z kolei reprezentant gospodarzy Arnaud Clement i była liderka światowych list, Belgijka Kim Clijsters. Spotkanie od początku było pełne popisowych zagrań ze strony obu duetów, nie zabrakło także momentów humorystycznych, jak choćby wtedy kiedy Radwańska i Clijsters długo wymieniały się uderzeniami po przekątnej, a panowie w tym czasie zajęli się machaniem do publiki. Ciekawa była także wymiana między Bruguerą i Clementem, którzy wzajemnie nie pozwalali piłce spaść na kort, przez kilka uderzeń utrzymując ją w powietrzu. Bruguera i Radwańska zaczęli mecz od straty serwisu i przegrywali już 0:2, by następnie wygrać trzy kolejne gemy, a miło patrzyło się zwłaszcza na akcję właśnie w piątym gemie pierwszego seta, kiedy przez dobrą chwilę cała czwórka była zaangażowana w wymienianie uderzeń przy siatce. Agnieszka Radwańska/Sergi Bruguera - Kim Clijsters/Arnaud Clement Chwilę później, przy stanie 4:3 dla Clijsters i Clementa, Polka przypomniała swoje najlepsze czasy z kariery, kiedy regularnie wychwytywano jej najbardziej efektowne zagrania. Tym razem popisała się pięknym "hot-dogiem" z dużego dystansu (chodzi oczywiście o zagranie wykonane między nogami, tyłem do siatki), co wywołało duże brawa ze strony Francuza. Ostatecznie po bardzo równej grze pierwszy set po tie-breaku padł łupem belgijsko-francuskiej pary, która wygrała go 7:5. W drugim secie od samego początku dominacja należała do Belgijki i Francuza i nie był on już tak wyrównany jak pierwszy. Kiedy doszło do wyniku 4:1, stało się jasne, że sytuacja Radwańskiej i Bruguery stała się bardzo trudna. Okazało się, że Polka i Hiszpan nawiązały walkę, wygrywając jeszcze trzy gemy, ale przewaga rywali okazała się już zbyt duża. Ostatecznie drugi set zakończył się wynikiem 6:4, a cały mecz Kim Clijsters i Arnaud Clement wygrali 2:0.