Okołotenisową tematykę wokół Rolanda Garrosa zdominowała Aryna Sabalenka i dyskusje na temat jej stosunku do wojny w Ukrainie, zaangażowania w nią Białorusi oraz ogólnie poglądów dotyczących Aleksandra Łukaszenki. Nie jest tajemnicą, że w 2020 roku, po tym, jak dyktator celebrował zwycięstwo po sfałszowanych wyborach prezydenckich, tenisistka widniała na liście sportowców udzielających mu poparcia. Swego czasu doszło zresztą do jej spotkania z białoruskim prezydentem, co przypominają teraz Francuzi. "Znana z bliskości z Łukaszenką Białorusinka Aryna Sabalenka jest w centrum uwagi, ponieważ odmówiła zajęcia osobistego stanowiska przeciwko wojnie w Ukrainie" - opisuje portal 20minutes.fr. Istotnie, w listopadzie 2018 roku, w obecności kamer i błysku fleszy, Sabalenka spotkała się z Łukaszenką. Propagandowa telewizja Belarus przekonywała wówczas, że do wizyty u polityka doszło "na wniosek tenisistki". Zacytowano też wypowiedź, w której dyktator podsumowywał ówczesne dokonania Aryny. W obliczu tych faktów francuskie media dość sceptyczne oceniają niedawną wypowiedź Sabalenki sprowokowaną naciskami ukraińskiej dziennikarki. Ale sygnalizują, że w całej sprawie może być drugie dno. Sensacyjny zwrot akcji w meczu Aryny Sabalenki. Jasny sygnał dla Igi Świątek "Werbalne piruety" Aryny Sabalenki na Roland Garros 2023. Może być drugie dno "Jeśli chodzi o wojnę, to wiele razy przecież o tym mówiłam. Nikt z rosyjskich lub białoruskich sportowców nie popiera wojny. Nikt. Jak można popierać wojnę? Normalni ludzie nigdy tego nie robią" - mówiła Aryna Sabalenka na początku Roland Garros 2023. Od tamtej pory nie tylko konsekwentnie odmawia komentarza na temat wojny, ale też w ogóle unika spotkań z dziennikarzami. Organizatorzy przychylili się do odwołania dwóch konferencji prasowych z Białorusinką (co jest ewenementem, przed dwoma laty za nieobecność na spotkaniu z prasą na French Open ukarano Naomi Osakę), inne odbywają się w kontrowersyjnych okolicznościach. O ich początku nie są informowani wszyscy akredytowani w Paryżu dziennikarze, o czym pisał Dominik Senkowski ze Sport.pl. "W gronie polskich dziennikarzy poprosiliśmy jednego z nas, który najlepiej zna język francuski, by porozmawiał z organizatorami. (...) Początkowo przedstawiciele Roland Garros odsyłali go z jednego miejsca na drugie. W końcu otrzymał kilka szczątkowych informacji. Organizatorzy potwierdzili, że w piątek odbyła się konferencja prasowa Aryny Sabalenki, na której obecni byli jedynie dziennikarze wybrani przez Francuską Federację Tenisową (FFT)" - opisywał. Francuzi oceniają, że pierwsza wypowiedź Białorusinki na temat wojny była "werbalnym piruetem". Zastanawiają się nad motywami tenisistki i nad tym, czy przypadkiem jej zachowanie nie jest podyktowane poczuciem zagrożenia i wyrokiem, jaki mógłby wydać na nią Łukaszenka. Rozpaczliwy apel do Aryny Sabalenki. "Możesz ocalić tysiące istnień dzięki właściwej odpowiedzi" Aryna Sabalenka zagrożona po powrocie na Białoruś? Ekspert przestrzega, pada wątek Polski "Czy należy to [uniki Sabalenki - przyp. red.] postrzegać jako milczące poparcie dla prezydenta Łukaszenki, a co za tym idzie, dla wojny w Ukrainie, czy też Sabalenka po prostu ma związane ręce i jest zmuszona robić wszystko, by się nie narażać krwawemu reżimowi? Nie rozstrzygając pytania, Lukas Aubin, specjalista od geopolityki Rosji i sportu, autor publikacji 'The sportokratura in the Putin era', zmienia postrzeganie sprawy" - opisuje 20minutes.fr. Zacytowano wypowiedź wspomnianego eksperta, który przypomniał przypadek białoruskiej lekkoatletki. Kryscina Cimanouska, w obawie przez reperkusjami i szykanami ze strony białoruskiego reżimu, po igrzyskach olimpijskich Tokio 2021 nie wróciła do swojej ojczyzny. Wcześniej skrytykowała sztab trenerski reprezentacji, a wysłannicy Łukaszenki robili wszystko, by sprowadzić ją do Mińska. Ostatecznie schronienia udzieliła jej Polska. I dodaje: "Pokazuje to niebezpieczeństwo, jakie czyha na sportowców, którzy w konkretnych słowach wypowiadają się przeciwko reżimowi. Są postrzegani jako zdrajcy, których należy chronić przed niebezpieczeństwem. Może to obejmować zarówno proste napomnienie, jak i aresztowanie i zamknięcie po sfabrykowanym procesie". Przerwali konferencję Igi Świątek. Kuriozalne tłumaczenia. Poszło o... język polski?