Węgierskie miasto Szekesfehervar już na zawsze zapisze się w pamięci Daniela Michalskiego. To właśnie tam odniósł swoje pierwsze zwycięstwo z tenisistą notowanym w TOP 100 rankingu ATP. I to wcale z nie byle kim, bo rywalem polskiego reprezentanta w środowym starciu był Dominic Thiem - mistrz US Open 2020. Obecna forma Austriaka jest już daleka od tej, którą prezentował choćby w Nowym Jorku przed ponad trzema laty, ale to wciąż wielka rzecz z perspektywy Michalskiego, który za siódmą próbą w końcu przełamał impas w rywalizacji z tenisistami czołowej "100" zestawienia. Tym bardziej, że nasz zawodnik musiał przebijać się do głównej drabinki przez eliminacje i miał już w nogach dwa trzysetowe pojedynki. W drugiej rundzie poprzeczka dla Daniela powędrowała niżej, ale to wcale nie musiało oznaczać łatwego starcia. Na Polaku ciążyła bowiem pewna presja, by potwierdzić, że zwycięstwo z Thiemem nie było dziełem przypadku. Rywalem Michalskiego w walce o ćwierćfinał okazał się Cezar Cretu, notowany obecnie na 334. miejscu w rankingu ATP, a więc 39 lokat niżej od reprezentantka naszego kraju. Słaby początek, a potem koncert Michalskiego. Polak melduje się w ćwierćfinale Początek spotkania nie był łatwy z perspektywy Michalskiego. Już w pierwszym gemie stracił serwis, a po chwili rywal wyszedł na prowadzenie 2:0. Od tego momentu nastąpił jednak koncert ze strony Polaka. 24-latek wygrał pięć gemów z rzędu i całkowicie przejął kontrolę nad wydarzeniami premierowej partii. Ostatecznie wygrał ją 6:3. W drugim secie wydawało się, że Cretu nie wygra choćby jednego gema. Michalski prowadził 5:0 i serwował po zwycięstwo w całym meczu. Polak niespodziewanie przegrał jednak gema przy swoim podaniu. Na szczęście był to tylko maleńki kryzys i już kilka minut później nasz reprezentant mógł cieszyć się z awansu do ćwierćfinału. Michalski zakończył spotkanie rezultatem 6:3, 6:1. O miejsce w najlepszej "4" powalczy w piątek z Włochem Francesco Maestrellim, notowanym aktualnie na 243. pozycji w rankingu ATP.