Miło się patrzy na rozwój talentu Maksa Kaśnikowskiego, który nie zdołał jako nastolatek, jak jego rówieśnicy: Carlos Alcaraz czy Holger Rune, przebić się do czołówki. On idzie w tym kierunku wolniej, tak jak kiedyś Hubert Hurkacz. I czyni spore postępy, w tym roku wygrał swojego pierwszego challengera w Oeiras, udanie zagrał w reprezentacji Polski w Pucharze Davisa w Uzbekistanie. A później został w Azji, przeniósł się do Indii, by tam w challengerach szukać punktów, które pozwoliłyby mu na kolejny skok w rankingu. Niedawno wrócił do trzeciej setki światowej listy, pnie się w niej, wkrótce może być w okolicach 250. miejsca. A jeśli do końca kwietnia podskoczyłby w okolice 220. miejsca, śmiało mógłby myśleć o debiucie w kwalifikacjach Wielkiego Szlema. Rywal z innej półki. 20-latek z Polski mierzył się z przeciwnikiem, który rok temu był w TOP 50 listy ATP Pierwszy turniej w Indiach, w Chennai, nie był dla młodego gracza spod Pruszkowa zbyt udany. Przegrał z Hindusem Sasi Kumarem Mukundem, znacznie niżej od siebie notowanym. W Bengaluru jest już inaczej, Kaśnikowski na twardych kortach znów zadziwia. W pierwszej rundzie ograł Tunga Lin Wu z Tajwanu, to rywal był tu faworytem. Dziś zaś na Polaka wpadł znany Francuz, Benjamin Bonzi, turniejowa "czwórka" w drabince. Teoretycznie Polak nie powinien mieć tu większych szans, 27-letni Bonzi to jednak wciąż trochę inna półka. Na początku zeszłego dotarł do finału turnieju ATP 250 w Pune, tam uległ Tallonowi Griekspoorowi. Miesiąc później zameldował się w finale w Marsylii, nie sprostał wtedy Hubertowi Hurkaczowi. A w międzyczasie zdołał jeszcze ograć choć Alexa De Minaura czy Pablo Carreno Bustę, urwał seta Jannikowi Sinnerowi. Dwa świetne sety Maksa Kaśnikowskiego. Znany rywal nie był w stanie go przełamać. I odpadł Kaśnikowski jednak od początku grał znakomicie, zwłaszcza w swoich gemach serwisowych. Nie miał może ilości asów na poziomie Hurkacza, ale skuteczność pierwszego podania - imponującą. Mało tego, świetnie radził sobie także przy drugim. Wygrał cztery gemy z rzędu, dwukrotnie przełamał Francuza, zapisał partię na swoje konto - 6:3. Później było już nieco trudniej, Kaśnikowski musiał bronić trzech break pointów, choć sam też miał jedną szansę na przełamanie. Wszystko szło w kierunku tie-breaka, gdy nagle, w dziesiątym gemie Polak uzyskał trzy break pointy z rzędu, każdy z nich stał się piłką meczową. Bonzi postawił wszystko na jedną kartę, wyrównał serwisami, ale ostatnie ciosy zadał jednak 20-latek. I to on powalczy w ćwierćfinale prestiżowego challengera - rywalem będzie albo rozstawiony z ósemką Hiszpan Oriol Roca Batalla, albo Amerykanin Tristan Boyer. Obaj są wyżej notowani od Polaka. Dzięki tej wygranej Kaśnikowski dostanie w rankingu ATP kolejnych siedem punktów, awansuje znów o kilka pozycji, "wirtualnie" jest teraz 258. Pełnią szczęścia i wielkikm wyczynem byłby końcowy triumf w Bengaluru - on dałby nawet miejsce w TOP 200!