Swego czasu Lucas Pouille uważany był za jednego z najlepszych tenisistów świata. Francuz w roku 2018 wygrał kilka ważnych turniejów, dzięki czemu awansował do czołowej dziesiątki rankingu ATP. Równie dobrze rozpoczął kolejny sezon - w 2019 roku dotarł do półfinału turnieju wielkoszlemowego Australian Open. Po rywalizacji na kortach w Melbourne pojawiły się jednak problemy. W 2020 roku francuski gwiazdor przeszedł skomplikowaną operację prawego łokcia. Później 29-latek zmagał się jeszcze z problemami z brzuchem, żebrami, plecami i barkiem. Po pewnym czasie okazało się jednak, że nie tylko kłopoty ze zdrowiem sprawiły, że Francuz powoli wycofał się ze świata sportu. Lucas Pouille w jednym w wywiadów zdradził, że swego czasu walczył także z depresją oraz... alkoholizmem. "Coraz częściej znać o sobie dawała moja ciemna strona, co poskutkowało popadnięciem w depresję. Spałem po godzinie i piłem w samotności. Niemożliwe było, aby zamknąć oczy na dłużej. Wchodziłem do pokoju i wbijałem wzrok w sufit. Zatapiałem się w czymś przerażającym. Okłamywałem trenera, zamykałem się w sobie. (...) Musiałem powiedzieć stop, inaczej wylądowałbym wśród szaleńców. Dla mojego zdrowia psychicznego musiałem przestać grać w tenisa" - wyznał. Prosto z Rolanda Garrosa przed sąd. Sensacja turnieju ma kłopoty Lucas Pouille padł ofiarą złodziei. Ukradli mu kosztowności warte ponad 2,7 mln złotych Francuski gwiazdor po dłuższej przerwie podjął jednak decyzję o powrocie na kort. W ostatnim czasie miał okazję zaprezentować się przed większą publicznością podczas tegorocznej edycji turnieju Rolanda Garrosa. 29-latek bez problemu przebrnął przez kwalifikacje, a w pierwszej rundzie triumfował nad Austriakiem Jurijem Rodionovem. Problemy pojawiły się natomiast w kolejnym etapie turnieju. W drugiej rundzie na drodze Francuza stanął bowiem Cameron Norrie. Brytyjczyk pokonał reprezentanta gospodarzy i to właśnie on awansował do trzeciej rundy. Jak się okazuje, porażka przed własną publicznością nie była jedynym powodem do smutku dla francuskiego tenisisty. Tamtego dnia złodzieje włamali się bowiem do jego posesji w Rennes. Jak informują zagraniczne media, sprawcy skradli kosztowności warte ponad 600 tys. euro (2,7 mln złotych), w tym m.in. luksusowe zegarki 29-latka. Trener Aryny Sabalenki przerwał milczenie. Zaskakujące słowa o wielkiej rywalce Igi Świątek