Zverev w imponującym stylu uporał się w 68 minut z będącym w tym sezonie w świetnej formie Federerem. Grał ofensywnie i nie pozwolił starszemu o 16 lat triumfatorowi tegorocznych edycji Australian Open i Wimbledonu na znalezienie rytmu w grze z głębi kortu. Skuteczny serwis pomógł mu również zneutralizować groźną broń Szwajcara w postaci returnu. Pojedynek zakończył asem. Niemiec w tym roku triumfował wcześniej w Marsylii, Monachium, Rzymie i - tuż przed przenosinami do Montrealu - w Waszyngtonie. Impreza w stolicy Włoch również była prestiżowymi zawodami Masters 1000. 20-letni gracz jest pierwszym od dekady tenisistą spoza tzw. Wielkiej Czwórki (Federer, Hiszpan Rafael Nadal, Serb Novak Djokovic i Brytyjczyk Andy Murray), który zwyciężył w minimum dwóch takich turniejach w jednym roku. W 2007 roku udało się to Argentyńczykowi Davidowi Nalbandianowi. Zverev jest drugim po Francuzie Jo-Wilfriedzie Tsondze aktywnym zawodnikiem, który poza wspomnianą grupą może pochwalić się takim osiągnięciem. - Zwycięstwo w dwóch imprezach takiej rangi w jednym sezonie to coś niesamowitego. Każdy byłby z tego dumny, a jednocześnie nikt nie mógł czegoś takiego przewidzieć. Grałem dobrze i w Waszyngtonie i teraz tutaj. To świetnie, że udało mi się zachować taką formę na dwa kolejne turnieje. Czuję, że gram najlepszy tenis w życiu - podkreślił. Kolejnym startem w jego kalendarzu są następne zawody Masters 1000 - w Cincinnati. - Drabinka jest tam bardzo trudna. Nie wiem, czy będę w stanie zajść daleko, bo jestem już trochę zmęczony - zastrzegł. Jest on najmłodszym zwycięzcą rozgrywanego na przemian w Montrealu i Toronto Rogers Cup od 2007 roku. Wówczas triumfował - również w wieku 20 lat - Djoković. Zverev jest też pierwszym od 31 lat Niemcem, który cieszył się z sukcesu w tych zawodach. Poprzednio udało się to Borisowi Beckerowi. Federer, który ma na koncie 93 tytuły, cały występ w Kanadzie ocenił pozytywnie, choć przyznał, że liczył na więcej w finale. - To był w sumie udany tydzień. Rozstrzygnięcie ostatniego meczu było niespodziewane, ale cały start wpisuje się w moje dobre wyniki w tym sezonie. Oczywiście, jestem zawiedziony rezultatem w finale. Myślałem, że pójdzie mi lepiej. Chciałam trochę bardziej powalczyć i sprawić, by spotkanie było bardziej wyrównane. Miałem swoje szanse, ale przeciwnik grał niesamowicie dobrze - podsumował. Tenisista z Bazylei zwrócił uwagę na widoczny postęp Zvereva. - Alexander kręcił się w czołówce już od jakiegoś czasu. Może nie stale, ale na takim poziomie grałem z nim już po raz czwarty czy piąty. Wiele razy trenowaliśmy wspólnie i znamy się dobrze. Cieszę się, że wszedł nie tyle na kolejny pułap, ale właściwe o dwa wyżej, triumfując w dwóch imprezach Masters 1000 - podkreślił. Federer po raz szósty w tym roku wystąpił w finale i po raz pierwszy zszedł z kortu jako pokonany. Przez ostatnie siedem i pół miesiąca nie przegrał też wcześniej z rywalem z Top10 światowego rankingu. Ma on na koncie dwa zwycięstwa w Rogers Cup (2004 i 2006), ale nigdy nie udało mu się wygrać tej imprezy w Montrealu. - Czułem się dobrze cały tydzień. Bolały mnie nieco mięśnie oraz to i owo, ale to dlatego, że wróciłem do rywalizacji na kortach twardych. Po krótkich wakacjach i treningach to zawsze mały szok dla ciała. Muszę odczekać nieco i zobaczę, jak się będę czuł za kilka dni - zaznaczył. Szwajcar jest na liście startowej turnieju w Cincinnati. Ma tam szansę - pod nieobecność Murraya - wrócić na pozycję lidera listy ATP. Wynik finału gry pojedynczej: Alexander Zverev (Niemcy, 4) - Roger Federer (Szwajcaria, 2) 6:3, 6:4