Chwalińska przegrała swoje spotkanie z Niemką 4:6, 1:6. Na początku grała bardzo dobrze. Prowadziła 2:0. Potem jednak rywalka przejęła inicjatywę. Dla Polki był to kolejny nieudany "powrót do gry". Po operacji, którą przeszła w ubiegłym roku nie gra dobrze nawet na poziomie ITF. W rankingu spadła na 359. miejsce. Trudny powrót na kort Mai Chwalińskiej Na konferencję po meczu z Siegemund przyszła ocierając łzy z twarzy. Udzielając wywiadu telewizyjnego nie była w stanie wiele powiedzieć. Rozmowa skończyła się bardzo szybko. Kiedy zasiadła za stołem i odpowiadała na pytania dziennikarzy była trochę śmielsza, ale dławiła niektóre słowa. To było dla niej bardzo trudna konferencja. Pokazała też, jak trudnym sportem jest tenis, zwłaszcza po porażce i jak trudne są powroty na kort. Często się o tym zapomina. - Nic mądrego dzisiaj nie powiem. Próbowałam, jak mogłam. Nie grałam dobrze. Nie dało się lepiej. Nic na to nie poradzę - skomentowała to, co się działo w meczu. Maja Chwalińska pokonała depresję. Wraca do gry Brak wiary w zwycięstwo Mówiła jednak dalej. Tłumaczyła, że miała problemy fizyczne. Łapały ją skurcze. To dlatego czasami pochylała się na korcie, próbowała wydłużyć przerwy. Chwalińska podkreśla jednak, że nie może sobie poradzić psychicznie. - Już nie wiem, co się dzieje. Minęło kilka miesięcy od tego powrotu i sama się zastanawiam. Motorycznie myślę, że jest poprawa, ale daleko od naturalnego stanu przede wszystkim psychicznie. Na korcie nie jestem sobą. Sama chciałabym znać odpowiedź na to pytanie, co się dzieje - mówiła. - Chciałabym wierzyć w to, że mogę wygrać mecz. Przez to że gram jeden mecz na miesiąc ciężko wejść w jakikolwiek rytm meczowy. Tego nie ma na ten moment. To jest słabe. Jak można wygrać jak się nie wierzy, że możesz? - zastanawiała się polska tenisistka. Chwalińska będzie próbowała odbudować się w deblu Może więc pomocą byłaby pomoc psychologa? - Korzystam z psychologa, ale nie na co dzień. Jestem takiego zdania, że fajnie jest mieć kogoś i porozmawiać o wszystkim. Tyle, że trzeba też samemu przetrawić niektóre rzeczy. Próbuję to zrobić - analizowała. Przyznaje, że w warszawskim meczu ucieszyła ją obecność kibiców na korcie. O tak wczesnej porze (początek spotkania był o 11.00 - przyp. red.) to trochę zaskakujące. - Jestem wdzięczna, że kibice przyszli na mój mecz. Trochę ciężej przetrawić porażkę, bo tyle osób mnie wspiera. Czuje się tym bardziej źle, że nie mogę pokazać tego, co potrafię. Mam nadzieję, że kibice się zjawią, przynajmniej na grę podwójną - powiedziała. Chwalińska nie żegna się jeszcze z Warszawą. Zagra w deblu w parze z Francuzką Jessiką Ponchet przeciw Chince Yue Yuan i Ankicie Rainie z Indii. Olgierd Kwiatkowski z Warszawy